“Ma dziwny zapach” – komentuje Michał Kołodziejczak, pochylając się nad cukrem, który wjeżdża do Polski z Ukrainy. Urzędnicy uspokajają, że to cukier do przemysłu, czyli… do dżemów i oranżady. Czy nic się nie zmieniło od czasów zboża technicznego?
Wiceminister Michał Kołodziejczak weekend spędził na granicy polsko – ukraińskiej, na której kontrolował towary i ich dokumenty, które wjeżdżają na teren Polski. Pierwsze wnioski są alarmujące. Jak się okazuje, znaczna część żywności ma w listach przewozowych ma cel: kraje nadbałtyckie, czyli Litwa, Łotwa i Estonia. Czy po przeładowaniu tam trafiają do Polski bez kontroli? To należałoby zdaniem Kołodziejczaka dokładnie zbadać.
Jest jednak prawdopodobieństwo, że rzepak, pszenica, otręby jadą na chwilę na Litwę i wracają tutaj [do Polski – przypis red.]. Trzeba całkowicie wyeliminować takie podejrzenie – informuje wiceminister.
“Jest to wszystko skierowane na Litwę. Nie mam dzisiaj pewności – i po rozmowie też z urzędnikami nie mamy pewności – czy przypadkiem taki towar nawet w połowie drogi na Litwę w Polsce nie jest rozładowany i na Litwę on nie dojedzie, a zostanie w Polsce, bo został oclony już na polskiej granicy” – powiedział.
Na platformie społecznościowej Kołodziejczak przyjrzał się ukraińskim owocom. “Zapleśniałe maliny cofnięte na Ukrainę. Po takich malinach może być jeden wniosek: embargo na ukraińskie maliny mrożone, których do Polski w 2023 roku przyjechało ponad 60 tysięcy ton”. Już w tym roku to kilkaset ton, których cena to 1 euro 15 centów, czyli około 5 zł. Jak alarmuje wiceminister, w Polsce za taką cenę nie opłaca się ich uprawiać. Ja się na to nie godzę, budujemy polską produkcję i ograniczamy przywóz” – zaznaczył wiceminister.
Bulwersująca okazała się także spraw cukru. Wcześniej już izby rolnicze zwracały uwagę, że należałoby obłożyć embargiem także ten pochodzący z Ukrainy, gdyż niekontrolowany jego napływ bezpośrednio zagraża konkurencyjności dla polskiego produktu, a w konsekwencji spowoduje spadek opłacalności produkcji cukru. Teraz okazuje się, że poważne wątpliwości budzi jego jakość.
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na [email protected]
Cukier miał co najmniej “dziwny” zapach. Urzędnicy tłumaczyli, że może taki być, bo to cukier do przemysłu.. czyli np. do dżemów bądź oranżady. Według mnie sprawa powinna hyc dokładnie wyjaśniona, a jeśli nie to powrót na Ukrainę. Zero tolerancji – ostro reaguje Kołodziejczak.
Dziwnie pachnący cukier w dżemie i tak się “zamaskuje”. Tak jak mieliło się mąkę techniczną na 300 tys. bochenków chleba, który zjedliśmy…
Nie tylko sprawdzałem dokumenty i rozmawiałem z urzędnikami.
Przede wszystkim kontrolowałem to co faktycznie jest w wagonach i samochodach.
Sposób zapakowania i jakość produktów, która według mnie pozostawia wiele do życzenia.Jakie są wnioski?
Towar, który jedzie tranzytem… pic.twitter.com/guIF0aSckh— Michał Kołodziejczak (@EKOlodziejczak_) February 4, 2024
Kołodziejczak: Wystąpię do resortu zdrowia, by sanepid nadzorował cukier przyjeżdżający do Polski
“Dzisiaj występuję do Ministerstwa Zdrowia o to, by sanepid prowadził pełen nadzór nad każdą partią cukru, który będzie przyjeżdżał do Polski, bo ja nie mam zaufania do importerów, którzy sami określają, że ten cukier jest dobry” – powiedział wiceminister Kołodziejczak podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Lublinie. Dodał, że cukier wyłączony jest z kontroli sanepidu od 2011 r. “Jest dopuszczony po prostu do obrotu na podstawie ukraińskich dokumentów, do których ja osobiście nie mam zaufania i wiem, że ci, którzy mogą wprowadzać ten cukier mogą pomijać pewne procedury” – stwierdził.
Wiceminister wskazał, że trwa podliczanie ilości cukru, który wjechał do Polski od 1 stycznia. “Do każdej przesyłki cukru dołączony jest kontrakt, który mówi o tym, ile (…) tego cukru będzie do Polski wjeżdżało w następnych tygodniach. Podliczamy wszystkie kontrakty i określamy, ile cukru ma wjechać – według kontraktów – w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy do połowy roku, kiedy napływ tego cukru będzie obowiązywał jako wolny handel” – wyjaśnił.
Kołodziejczak zapowiedział, że po zakończeniu obliczeń zwróci się do rządu o ograniczenie napływu cukru. “Już teraz wiem, że zwrócę się do premiera Donalda Tuska i ministra (rolnictwa Czesława) Siekierskiego o to, żeby ograniczyć napływ cukru na podstawie już zbyt dużej ilości cukru, który wjechał do Polski. Już dzisiaj widzimy bardzo duże zaburzenie na rynku i nie możemy sobie na to pozwolić” – stwierdził.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS