A A+ A++

Białoruskie firmy międzynarodowego transportu drogowego stanowią coraz większy problem dla rodzimych przedsiębiorców. – Przychodzą do banku z torbami pieniędzy, nikt nie pyta o ich pochodzenie, nie interesuje to nawet KNF – mówi jeden z przewoźników. Rozżalony dodaje, że banki nawet zabiegają o te pieniądze, reklamując brak prowizji przy wpłacie nowych środków. A są one niemałe. – Spółka z jedną licencją, osobą odpowiedzialną za transport i osobą zarządu wyceniana jest na 300-400 tys. zł – dodaje prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek. 

Czytaj więcej

Niepokoi się, że wiedza o tym co jest przewożone samochodami może trafić w niepowołane ręce. Przewoźnicy przyznają, że trafiają się ładunki, których oni nie chcą wieźć, np. powiązane z wymianą na granicy listu przewozowego CMR. – Takie zlecenia będą brane bez skrupułów przez firmy z kapitałem rosyjskim czy białoruskim – przypuszcza przewoźniczka z Kujaw Ewa Korfanty. 

Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że zarejestrowanych w Polsce firm międzynarodowego transportu drogowego z kapitałem ukraińskim jest blisko 2,1 tys., z białoruskim niemal 0,9 tys. i niecałe 0,2 tys. z rosyjskim. W ostatniej dekadzie w Polsce obcy kapitał zarejestrował ponad 4,2 tys. firm transportu drogowego. 

Ministerstwo Infrastruktury stwierdza, że obserwuje zjawisko rejestracji firm przez kapitał ze wschodu. – Problem narasta od drugiej połowy 2022 roku – przyznaje dyrektor Departamentu Transportu Drogowego w Ministerstwie Infrastruktury Renata Rychter. 

Zaznacza, że proceder nie byłby możliwy bez współdziałania polskich przedsiębiorców, którzy udostępniają certyfikaty kompetencji zawodowych, bazy i wiedzę. – Znamy przypadek, w którym zarządzający transportem zarządza flotą ponad 300 pojazdów u 60 firm. Zarządzający to osoby ze stowarzyszeń, znane nam z imienia i nazwiska. To także problem środowiska – podkreśla Rychter. 

Czytaj więcej

Przedsiębiorcy tłumaczą, że frachty spadły, koszty wzrosły i wiele firm jest w marnej kondycji. – Koledzy, gdy mają nóż na gardle sprzeda firmę lub udostępniają swoje certyfikaty i bazy – przyznaje przewoźnik Mirosław Szczepankowski. 

Przedsiębiorca z Białej Podlaskiej Tadeusz Gajownik podpowiada rozwiązanie z Kazachstanu. – W tamtym kraju administracja zareagowała na napływ kapitału rosyjskiego do branży i wymogła, aby w takich firmach przynajmniej co drugi zatrudniony kierowca miał obywatelstwo kazachskie – opisuje Gajownik. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZaskakujące odkrycie naukowców. “Lodowiec zagłady” w tarapatach
Następny artykułRenee Teppan: To był niezły thriller