A A+ A++

Wczoraj, 29 maja na całym świecie odbywały się wiece, pikiety i demonstracje wsparcia dla białoruskiego narodu, poddanego przez zbrodniczy reżim brutalnej pacyfikacji. Okrucieństwo, z jakim traktowani są mieszkańcy Białorusi, również żyjący na jej terenie Polacy, nie mieści się w kategoriach cywilizowanego świata. Krwawy dyktator nie liczy się z międzynarodową opinią publiczną, z prawami człowieka, z jakimikolwiek względami humanitarnymi. Występowanie przeciwko takim praktykom, wspieranie ofiar represji jest obowiązkiem każdego przyzwoitego człowieka.

Wczoraj, 29 maja, na bydgoski Stary Rynek, przyszli mieszkający i pracujący w Bydgoszczy Białorusini i Białorusinki, aby, wspólnie z mieszkańcami goszczącego ich miasta, wyrazić wsparcie dla swoich rodaków i rodaczek pozostających w ojczyźnie. Przyszła również Żanna z mężem i czwórką małych dzieci – prześladowani przez siepaczy Łukaszenki uciekinierzy, którym Bydgoszcz ofiarowała mieszkanie i obiecała bezpieczną przystań w wolnym świecie. Przyszła, bo chciała podziękować Polakom, bydgoszczanom za pomoc, solidarność ze wszystkimi prześladowanymi przez polityczny reżim w swoim kraju. “U nas nie można się swobodnie wypowiadać, wielu jest prześladowanych” – mówiła.

Po około 15 minutach nieproporcjonalnie duże do ilości demonstrantów siły policji ruszyły ławą na zebranych. Dowodzący akcją aspirant sztabowy Artur Paszyński z Komisariatu Bydgoszcz-Szwederowo, nakazał zebranym rozejście się i zapowiedział, że wszyscy zostaną wylegitymowani, bo popełniają wykroczenie z art. 116 KW. Czyli, w razie niezastosowania się do opuszczenia zajmowanego miejsca (ogólnie dostępnej płyty Starego Rynku!) przybyli na spotkanie powinni się liczyć z tym, że zostaną przekazane do sądu wnioski o ich ukaranie. Zakłócając przebieg spotkania policjant dopytywał, kto jest organizatorem – jak utrzymywał – “nielegalnego zgromadzenia”. (Więcej: TUTAJ)

Trzeba doprawdy niezwykłego, wręcz symbolicznego zbiegu okoliczności, że na jego wezwanie odpowiedział przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta Bydgoszczy, Robert Langowski, który oświadczył, że bierze na siebie odpowiedzialność za zgromadzonych i przyjął rolę organizatora zgromadzenia. Został przez policję spisany.

Wybrany w demokratycznych wyborach radny reprezentuje nas, wszystkich bydgoszczan. Jakim prawem policja poddaje go szykanom, a zwłaszcza w momencie, gdy reprezentuje władze samorządowe Bydgoszczy wobec społeczności międzynarodowej? Oto pytanie do policji.

Wczoraj Wyborcza opisywała pomoc, wsparcie i ochronę, jaką Bydgoszcz zaoferowała dwóm rodzinom z Białorusi, które przed represjami musiały uciekać ze swojej ojczyzny. (TUTAJ)

Na Białorusi Żanna, jej mąż i czworo dzieci, z których najstarsze ma 11 lat, a najmłodsze niespełna trzy lata, byli nękani przez reżimową policję. “Policjanci dzwonili i przychodzili do nas, dzieci się bały. Do tej pory boimy się połączeń z nieznanych numerów i dzwonka domofonu” – opowiadała Wyborczej Białorusinka. W Bydgoszczy miało być bezpiecznie. Tymczasem wczoraj dzieci znowu widziały szarżującą policję, strach w oczach rodziców, a pokojowe spotkanie, mające dać siłę prześladowanym i pokrzywdzonym przerodziło się w spektakl kompromitujący Bydgoszcz w oczach cywilizowanego świata.

Jakim prawem bydgoska policja nękała

niepopełniających żadnych czynów karalnych, zachowujących się spokojnie i pokojowo obywateli Białorusi, wśród których były kobiety i małe dzieci? Jakim prawem próbowała ich przepędzić z publicznie dostępnego, miejskiego placu? Oto pytanie do policji.

Nie możemy się zgodzić na wymijające odpowiedzi o rzekomym “niedopełnieniu obowiązku rejestracji zgromadzenia”. Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy z dnia 7 października 2015 r. stanowi jasno: “brak zawiadomienia bądź też uchybienia w formie nie mogą – same przez się – skutkować uznaniem tak notyfikowanego zgromadzenia publicznego za nielegalne. W przeciwnym razie zgłoszenie stawałoby się w istocie warunkiem zgromadzenia i przesądzało o możliwości jego przeprowadzenia. Trybunał Konstytucyjny podtrzymał stanowisko, że niespełnienie przesłanki notyfikacji nie może prowadzić do uznania pokojowego zgromadzenia za wyjęte spod ochrony konstytucyjnej”. Tu wątpliwości być nie może: albo uznajemy, że w Polsce obowiązuje prawo, albo też zgadzamy się na całkowitą samowolę policji, również na atakowanie obcokrajowców, dzieci, kobiet, osób bezbronnych.

Kto zatem wydał policjantom rozkaz szykanowania uczestników pokojowej demonstracji i jakie konsekwencje poniosą zarówno decydent, jak i wykonawcy bezprawnej interwencji? Oto kolejne pytania do policji.

Pozostaje mieć nadzieję, że na to skandaliczne wydarzenie, stanowiące jawny afront zarówno wobec niego osobiście, jak i wobec całej społeczności Bydgoszczy, zareaguje prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski. Podobnie wyrazić należy nadzieję, że tak jawnego łamania praw człowieka i międzynarodowych konwencji przez bydgoską policję nie puszczą płazem europoseł Radosław Sikorski, posłowie i senatorowie z naszego regionu. Czy doczekamy się interpelacji i zdecydowanych protestów w tej sprawie? Oto istotne pytania dla przyszłości każdego obywatela i obywatelki, nie tylko Bydgoszczy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPapież: misja chrześcijan polega na zanurzaniu w Miłości Bożej
Następny artykułChiny rozpoczęły zaopatrywanie rdzenia nowej stacji. Udany lot statku Tianzhou 2