Po słabym występie w piątek ze Słowenią (0:3) Polacy chcieli się odkuć w starciu z Francuzami, mistrzami olimpijskimi, którzy w tym roku w ogóle nie przypominają tamtej drużyny. I nie przypominali jej także w sobotę. “Trójkolorowi” grali dziś bez dwóch największych gwiazd – Earvina N’Gapetha i Benjamina Toniuttiego. Ale mimo to mieli swoje momenty.
Polacy przegrali wygranego seta
Początek w wykonaniu polskich siatkarzy był pionujący. Szybko zbudowali pięć punktów przewagi, prowadzili 9:4. Wilfredo Leon i Bartosz Kurek byli poza zasięgiem przy siatce, a dobrze pracował w bloku Norbert Huber.
Ale potem Francuzi próbowali zaskakiwać w ofensywie, szukali niekonwencjonalnych rozwiązań i to im wychodziło. Mieli do tego zawodników, którzy dobrze czują się w niestandardowej siatkówce – Antoine’a Brizarda i Yacine’a Louatiego. To ta dwójka sprawiała, że “Trójkolorowi” byli w bliskim kontakcie z Polakami. Wspierał ich w ofensywie Jean Patry.
To działało do stanu 15:14. Potem Polacy mieli lepszy moment i byli bliscy wygrania seta. Biało-czerwoni prowadzili 24:21. Grali pewniej, popełniali mniej błędów. Ale nagle przestało u nas prawidłowo działać przyjęcie, mieliśmy problem ze skończeniem swoich akcji, w szczególności Kamil Semeniuk. Nie udało się obronić trzech piłek setowych, a w grze na przewagi lepiej wyglądali Francuzi. I to oni zaskoczyli ostatnią piłką, kiedy Kevin Tillie skrócił serwis. “Trójkolorowi” wygrali pierwszego seta 29:27, ale Polacy mogą mieć tutaj pretensje wyłącznie do siebie.
Remontada. I to jaka!
Kolejne dwa sety były niemalże perfekcyjne w wykonaniu Polaków. Znakomicie funkcjonowała zagrywka, Leon z Semeniukiem dominowali nad siatką. Już na starcie biało-czerwoni wyrobili sobie pięć punktów przewagi, a z biegiem czasu tylko ją powiększali.
Francuzi ani razu nie zdobyli dwóch punktów z rzędu w drugim secie, psuli zagrywkę na potęgę. Jedynym problemem dla nas były ataki Patry’ego, ale nie był zbyt często eksploatowany przez Brizarda, francuskiego rozgrywającego.
Drugiego seta wygraliśmy pewnie, zdecydowanie, byliśmy nie do zatrzymania w każdym aspekcie ofensywnym gry. Skończyło się wynikiem 25:16.
W trzecim secie dobre ataki dołożył Aleksander Śliwka, punktował razem z Leonem i Semeniukiem jak na zawołanie. Kontynuowaliśmy to, co robiliśmy w znakomitym, drugim secie. Mocna, precyzyjna zagrywka i agresywna ofensywa przyniosły pięć punktów przewagi, do stanu 22:17. Francuzi mieli zryw pod koniec seta, ale nie zrobił on na nas większego wrażenia. Trzeci set wygrali Polacy wynikiem 25:21, prowadziliśmy 2:1 w setach.
Francuzi chcieli walczyć. Na chęciach się skończyło
Początek czwartego seta był naprawdę wyrównany, gra punkt za punkt i zażarta walka o każdą piłkę mogły się podobać. Mieliśmy wynik 10:10, ale od tego momentu Francuzi zaczęli popełniać proste błędy. Do tego wybijali samych siebie z rytmu niepotrzebnymi dyskusjami z arbitrami. Doszukiwali się u naszych siatkarzy różnych błędów, które w rzeczywistości nie miały miejsca.
Odskoczyliśmy Francuzom na kilka punktów, kontrolowaliśmy wynik, nie popełnialiśmy tylu błędów. Rywale nie wytrzymywali już kondycyjnie, co było widać szczególnie w końcówce czwartego seta. Chcieli walczyć, ale brakowało impetu w ich atakach.
Czwarta partia, która była przez większość czasu pod kontrolą Polski, skończyła się zwycięstwem biało-czerwonych 25:20, a w całym meczu wygrali 3:1. To było naprawdę dobre zrehabilitowanie się po złej grze przeciwko Słowenii.
Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, druga kolejka:
Polska – Francja 3:1 (27:29, 25:16, 25:21, 25:20).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS