A A+ A++

2021 r. przyniósł w Kościele dalszą stagnację. Trudno się dziwić. Warunkiem rzeczywistej odnowy są ludzie, którzy chcą Wspólnotę zmienić, ale tych ludzi Kościół nie ma albo nie chce dać im zaistnieć. Stawia na ludzi sprawdzonych, niekoniecznie myślących o odnowie.

Co przyniósł 2021 rok w Kościele?

Dobrym tego przykładem jest Jan Glapiak. 15 listopada 2021 papież Franciszek mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji poznańskiej ze stolicą tytularną Bisica. Szymon Bączkowski, ofiara księdza pedofila z Wielkopolski wspomina, że gdy pojawił się temat zadośćuczynienia, Glapiak, pracownik kurii w Poznaniu, stał się wobec pokrzywdzonego arogancki, odpychający. Glapiak był jedną z osób, którą prokurator wezwał w sprawie Szymona na przesłuchanie. Chciał wiedzieć, czy jest więcej ofiar sprawcy, jak przebiega postępowanie kościelne wobec sprawcy. Przyszły biskup zasłonił się tajemnicą.

Potem, gdy sąd zwolnił go z tajemnicy, stwierdzając, że nie ma podstaw, by się na nią powoływać, tłumaczył się niepamięcią. Twierdził, że prowadzi dużo spraw i nie chce pomylić faktów. Franciszek nie miał na tę nominację wpływu. Glapiak został biskupem, bo tak chciał arcybiskup Gądecki. Człowiek, który robi wszystko, co może, by nie wydać akt księdza pedofila, prokuraturze i sądowi.

Czytaj też: Chamstwo, pycha, tuszowanie przestępstw. Najmroczniejsze postacie polskiego Kościoła

Ale to właśnie arcybiskup Gądecki szefuje polskiemu Kościołowi wespół z Markiem Jędraszewskim, który uważa, że z Kościołem wszystko dobrze, tyle że zainfekował go zewnętrzny wróg.

Prawda, że proste? Diagnozował tę infekcję przez cały rok. W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” Jędraszewski poszedł na całość. Stwierdził, że „jedną z przyczyn, dla których kościoły w zachodniej Europie opustoszały, jest to, że uwierzono w psychoanalizę, a nie w łaskę odpuszczania grzechów i pojednania z Panem Bogiem”.

A poza tym: „Jest niemała część ludzi, którzy służą obcym, zewnętrznym wobec naszej ojczyzny siłom. Potęga współczesnej, cynicznej targowicy jest niekiedy prawdziwie porażająca”. Jędraszewski twierdzi też, że: „Dzieci rewolucji 1968 r. dzisiaj pragną zawładnąć umysłami i sercami Polaków. Przychodzą do nas uzbrojeni m.in. w internet, który ma ogromną siłę rażenia”.

I dalej: „Przecież dziecko nie dostaje tylko tego, co przekazują mu nauczyciele w czasie lekcji, ale także wszystko to, co pobocznie wciska się poprzez komputer. Dzieci stają się ofiarą złego przekazu. Całe pokolenie zostanie dotknięte jego skutkami”. Cóż więc począć? Może wyłączyć Polakom WiF-i?

Beatyfikacje ważnych dla Kościołów lokalnych postaci mają to do siebie, że mają odgrzać jakiś mit, być znakiem aktualnego wyzwania. Dla polskiego Kościoła bodaj najważniejszym wydarzeniem była wrześniowa beatyfikacja Stefana Wyszyńskiego. Wydawałoby się, że dla Kościoła wyzwaniem jest odpływ młodych z kościoła, spadek powołań, czy odejście z lekcji religii. Kościół ani myśli jednak bić się z tego powodu w pierś. Nie szuka nowego języka, by zatrzymać w młodych. Uświęcenie postaci Stefana Wyszyńskiego to spojrzenie wstecz, wyraz nostalgii polskich biskupów za przeszłością, która już nigdy nie wróci.

Wyszyński to emblemat polskiej zaściankowości. Jego bajania o sprzężeniu polski z Chrystusem, dumy narodowej i wiary w wielkość narodu to znana melodia pobożności radio maryjnej, zupełnie niezrozumiałej dla młodego pokolenia. Biskupi tak naprawdę nadali tak wielką rangę tej beatyfikacji, by niejako beatyfikować siebie i swoje weto wobec zmian.

Status majątkowy biskupów

W 2021 roku dowiedzieliśmy się również nieco o statusie majątkowym polskich biskupów. Stało się to dzięki ustaleniom dziennikarzy Wirtualnej Polski, Szymona Jadczaka i Patryka Słowika, którzy dotarli do wszystkich ksiąg wieczystych, w których figuruje emerytowany arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Wyszło na to, że wartość wszystkich nieruchomości hierarchy waha się pomiędzy 12,2 a 15,1 mln zł. Skąd biskup wziął na to wszystko pieniądze? Nie raczył wyjaśnić. Z „Supewizjera” TVN dowiedzieliśmy się natomiast, że arcybiskup Sławoj Leszek Głódź przyjaźnił się z Wiesławem P., mającym w przeszłości kontakty z mafią pruszkowską i skazanym za torturowanie członków tzw. gangu karateków. Sprawa jest ponoć rozwojowa. Mówi się o praniu pieniędzy w jednej z parafii, na terenie archidiecezji, którą zarządzał Głódź.

Czytaj też: Biskup pojechał do Anglii „szlifować język”. Zamiast na plebanii – zamieszkał w kawalerce z korepetytorką

W tym roku opinia publiczna została porażona historią dziewczyn z klasztoru dominikańskiego we Wrocławiu. W tym szczycącym się walką z sektami zakonie, jeden z ojców zbudował wokół siebie sektę, o której walczącym z sektami dominikanom nie śniło się w najgorszych snach. Ojciec Paweł M. o którym mowa, z uczestniczek spotkań charyzmatycznych wypędzał złego ducha, bijąc je skórzanym, dominikańskim pasem. Angażował w to pozostałą część wspólnoty. Pas wędrował z rąk do rąk i każdy z uczestników mógł zadawać razy rzekomo opętanej osobie. Twierdził, że za sprawą modlitw grupy, która wokół siebie zbudował, odrodzi się nie tylko zakon dominikański, ale również Kościół. Gwałcił skrzywdzone kobiety, zapewniając, że jego święte przyrodzenie oczyszcza z grzechów i słabości, które powierzyły mu w trakcie spowiedzi. Nie byłoby ojca Pawła, gdyby nie prowincjał ojciec Maciej Zięba, który zapewniał mu bezkarność, bo przecież Paweł M. ściągał na msze tysiące młodych ludzi.

Już po śmierci prowincjała wyszło na jaw, że z pokrzywdzonymi nie chciał rozmawiać i trudno mu było zająć się problemami wspólnoty we Wrocławiu, bo miał o wiele większy problem – z sobą. Więził swoje emocje i spiskowych fobiach i w alkoholu. Pomyśleć, że przez lata był dla wielu katolików autorytetem.

Biskupi w Watykanie

Ważnym zdarzeniem w polskim Kościele był wyjazd polskich biskupów do Watykanu. Wieszczyliśmy, że może choć kilku papież zdymisjonuje. Nic z tych rzeczy, biskupi wrócili z przytupem. Każdy z nich, a zwłaszcza wspomniani liderzy episkopatu Gądecki i Jędraszewski, chwalili się pełnymi zrozumienia rozmowami z papieżem Franciszkiem. Pojawiły się też tony wcale nie skrywanego triumfalizmu. Zdaniem niektórych biskupów urzędnicy watykańscy byli pod wrażeniem ludowej pobożności polskich katolików, których sekularyzacja się nie ima. Czytając te rozliczne sprawozdania i wywiady wyjątkowo rozmownych biskupów, można było odnieść wrażenie, że katolicyzm polski nie tylko nie słabnie, ale trzyma się mocno i może śmiało spoglądać w przyszłość.

W tym błogim obrazie pojawiły się jednak pewne skazy, o których nie sposób zamilczeć. Chodzi o biskupie dymisje. Kościelna narracja zrobiła wszystko, by wyglądały na „normalne” i tylko wnikliwi obserwatorzy dostrzegli, że jednak tak całkiem normalne to one nie były, bo towarzyszyły im dyskretne wskazówki, że to i owo należy naprawić, a ofiarom książęcej pedofilii zadość uczynić.

Jednak trudno o tak spektakularne działania, jak w przypadku pozbawionego wszelkich dogodności kardynała Theodore’a McCarricka w USA. U nas wszystko przebiega łagodniej i właściwie, jeśli ktoś nie śledzi tych spraw uważnie, to może nadal uważać, że „nic się nie stało”. Nawiasem mówiąc, motyw „krzywdzenia biskupów przez dekrety watykańskie” pojawił się również w rozmowach z Gądeckim. Więc poczciwy katolik polski do dzisiaj nie wie, czy ci biskupi są winni, czy też niewinni. Zupełnie osobliwym jest przypadek bpa Wiktora Skworca, który mijający rok przeżył, przepraszając i jednocześnie zapewniając, że zrobił wszystko, co w jego mocy, by ofiarom pedofilii pomóc i zadośćuczynić. Wiadomo, za co przepraszał, a jakoś trudniej dostrzec zadośćuczynienie.

Co w tym kontekście można powiedzieć o polskich biskupach? Socjologicznie rzecz ujmując, sprawa jest dość prosta. Zdecydowana większość hierarchów to wiejskie chłopaki, dla których ścieżka kariery kościelnej okazała się wyjątkowo atrakcyjna.

Owszem, są nieźle wykształceni, niektórzy nawet legitymują się doktoratami i tytułami profesorskimi i dużym dorobkiem naukowym. Cóż, nie pomagają jednak ani te tytuły, ani dorobek naukowy w rozumieniu świata, w którym żyją.

Wprost przeciwnie. Wydaje się, że największe luminarze teologii i filozofii wykorzystują wykształcenie i erudycję do straszenia Polaków coraz większymi zagrożeniami, jakie na nich czyhają zarówno w kraju, jak i za granicą. I jeszcze jedna cecha jest uderzająca w tym środowisku. Otóż spoiwem największym jest kastowa solidarność. Choć pisząc „Gomorę”, prześledziliśmy tony materiałów związanych z życiem polskiego kleru, a zwłaszcza polskich biskupów, to nie natknęliśmy się na ślady braku solidarności duchownych. Nawet jeśli jest to solidarność w zmowie milczenia.

Czytaj też: Wielka kariera „Pedagogiki Katolickiej”. Jak minister Czarnek promuje czasopismo „turysty habilitacyjnego”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStyczeń w rybnickiej bibliotece
Następny artykułGranica polsko-białoruska. 31.12.2021. Ile osób chciało nielegalnie wejść do naszego kraju? Szef MON o zarobkach żołnierzy