A A+ A++

Miami Heat mają swojego bohatera. Nikt nie ma wątpliwości, że twarzą organizacji jest obecnie Jimmy Butler, który wprowadził swój zespół do finałów Konferencji Wschodniej, choć przed rozpoczęciem play-offów był on rozstawiony dopiero z ósmym numerem. Zawodnik przyznał niedawno, że po jego przenosinach na Florydę kierownictwo klubu oferowało mu nawet numer, który zastrzeżono specjalnie dla Michaela Jordana.


Po raz trzeci na przestrzeni czterech ostatnich sezonów Miami Heat zagościli w finale Konferencji Wschodniej i raz jeszcze zawdzięczają do przede wszystkim Jimmy’emu Butlerowi, który gra najprawdopodobniej najlepszą koszykówkę w swojej karierze. W pierwszej rundzie przeciwko Milwaukee Bucks 33-latek notował średnio 37,6 punktu, 6 zbiórek, 4,8 asysty oraz 1,8 przechwytu na mecz, trafiając 59,7% wszystkich rzutów z gry, w tym 44,4% zza łuku.

Butler to bez wątpienia lider i bohater Heat, który zmierza w kierunku wypracowania sobie statusu klubowej legendy. Już jednak kiedy trafiał na Florydę, to mógł liczyć na specjalne traktowanie. Za pośrednictwem swojego konta na Instagramie zawodnik przyznał bowiem, że pozwolono mu zdecydować się na grę z numerem 23, który w 2003 roku został w Miami Heat zastrzeżony z uwagi na osiągnięcia Michaela Jordana.

– 21? Dla mnie to byłoby na tyle. To moje czasy w Chicago, nigdy nie ubiorę już koszulki z tym numerem. Nie możesz też mieć tutaj numeru 23 ze względu na MJ’a. Pat Riley dosłownie go zastrzegł. Powiem jednak, że kiedy tu przyszedłem, Pat powiedział, że mogę wziąć ten numer, ale odmówiłem. Padło więc na 22 – przyznał Butler.

Przed przeprowadzką do Miami Butler występował właśnie z numerem 23 w barwach Philadelphia 76ers i Minnesota Timberwolves, choć obie te przygody nie zakończyły się w najlepszy sposób. Wcześniej przez sześć lat w Chicago Bulls nosił trykot z „21”, ale jak sam przyznaje, nie skorzysta już z niego w swojej karierze.

Nie ulega wątpliwości, że po dwóch latach spędzonych w Minneapolis i Filadelfii skrzydłowy wreszcie odnalazł idealne dla siebie miejsce. Miami słynie z rygorystycznego podejścia do treningów i nastawienia zawodników, co wydaje się doskonale pasować do mentalności Butlera.

Miami Heat przez lata byli jedynym zespołem NBA, który zastrzegł numer zawodnika, choć ten nigdy nie reprezentował ich barw. W 2020 roku dołączyli do nich Dallas Mavericks. Mark Cuban zdecydował się bowiem na zastrzeżenie numeru Kobe’ego Bryanta (24), z kolei od 2022 roku numer Billa Russella (6) został zastrzeżony w całej lidze.


Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł800 plus od nowego roku. PiS odsłania karty, w sieci burza. “Czekają nas nowe podatki”?
Następny artykułMRĄGOWO: 72-latek potrącił dwójkę rowerzystów