A A+ A++

Maj, środek tygodnia, w którym rząd dopiero co zaczął luzować obostrzenia związane z pandemią. Powoli otworzyły się hotele, ale wielkiego najazdu turystów na Zakopane nie widać. Mimo to miasto od rana stoi w korkach.

Niestety tak wygląda niemal każdy poranek i popołudnie na głównych ulicach stolicy Tatr. Gdy sezon turystyczny ruszy pełną parą i samochodów zjedzie się jeszcze więcej, będzie znacznie gorzej. Kierowcy nie tylko testują swoją cierpliwość, ale też kreatywność: oprócz korków problemem w Zakopanem staje się także znalezienie miejsca do zaparkowania. 

Od kilku lat kierowcy i mieszkańcy Podhala słyszą jednak, powtarzaną jak mantrę sentencję, że podróż w stronę Tatr usprawni nowa zakopianka. Budowa trasy ekspresowej S7 na odcinku Lubień – Rabka-Zdrój rozpoczęła się w 2016 r.

– Ta droga jest ważna nie tylko dla południowej Polski, ale też całego kraju, udrożni przejazd dla transportu towarowego i osobowego. Budowa S7 rozwiąże problem korków na Podhalu i poprawi bezpieczeństwo kierowców i pieszych – zapewniał już rok później, wizytując plac budowy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. 

Na Podhalu nie mają wątpliwości, że taka droga jest potrzebna. Podobnie jak eksperci od transportu nie mają wątpliwości, że trasa nie tylko nie wyeliminuje korków, ale zwiększy problemy Zakopanego. Zresztą zjawisko znane dziś jako paradoks Lewisa-Mogridge’a – im więcej buduje się dróg, tym większe tworzą się korki – opisywano już pół wieku temu!

Trzy etapy nowej zakopianki

Przypomnijmy, że budowa nowej zakopianki została podzielona na trzy etapy. Dziś kierowcy mogą w pełni korzystać z odcinka między Skomielną Białą a Rabką, którą GDDKiA otworzyła we wrześniu 2020 roku. Pierwszy odcinek między Lubniem a Naprawą jest gotowy w połowie. Niedawno firma Strabag podjęła prace przy budowie drugiej nitki drogi, po tym, jak GDDKiA musiała zerwać umowę z poprzednim wykonawcą

Zakopianka. Budowa tunelu drogowego pod Luboniem Wielkim Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Kłopotów nie brakowało także na drugim, tunelowym odcinku nowej S7. Problemy z włoskim wykonawcą, nieprzewidziane trudności związane z drążeniem górotworu, pożary i zachorowania na COVID-19 wśród ekipy drążącej tunel – to tylko niektóre przeszkody, które sprawiały, że prace postępowały wolniej niż zakładano. Ostatecznie budowa całej S7 między Lubniem a Rabką ma się zakończyć na początku 2022 roku. Rok później ma być gotowe tak zwane “przedłużenie nowej zakopianki”, czyli trasa z Rdzawki do Nowego Targu. To oznacza, że za dwa lata właśnie tam kończyć się będzie dwujezdniowy odcinek drogi, który niewątpliwie będzie zachętą, by w Tatry wybrać się samochodem. 

Władze Zakopanego policzyły, że w sezonie do miasta wjeżdża 15-20 tys. samochodów. Ale to dane z 2015 roku. Od tego czasu ruch turystyczny stale rośnie. Widać to na tatrzańskich szlakach. Jeżeli w 2013 roku TPN odwiedziło niespełna 3 mln turystów, to w 2019 roku było już ich o milion więcej. A pamiętajmy, że sporo osób zamiast iść w góry, spędza czas w termach, ogranicza się do spacerów po Krupówkach albo wyjazdu kolejką na Gubałówkę. 

Ruch samochodów także się zwiększa. Zakończenie dwujezdniowej trasy w Nowy Targu sprawi, że resztę drogi w stronę Tatr kierowcy pokonywać będą jednym pasem, co niewątpliwe wydłuży podróż. Zwłaszcza w sezonie Zakopane czeka paraliż komunikacyjny. Korki, spaliny, nerwy – to nie klimat na wakacyjny odpoczynek. 

CZYTAJ TAKŻE: Górale wywłaszczeni pod budowę zakopianki wciąż bez odszkodowań

Jak kolej może uratować Podhale

Oczywiście tak się stać nie musi, bo od dawna znana jest alternatywa. Jest nią oczywiście kolej. Sprawdźmy w rozkładzie: poranny przejazd z Krakowa do Zakopanego trwa 3 godziny 59 minut (samochodem o połowę krócej!), popołudniowy – 4 godziny i 4 minuty W ciągu dnia na trasie kursuje zastępcza komunikacja autobusowa. Słowem – podróż dla wytrwałych. 

PKP PLK tak koszmarnie długi czas przejazdu kolejową zakopianką tłumaczy prowadzonymi na tej trasie robotami, których zakończenie jest potrzebne do przyspieszenia pociągów w stronę Tatr. – Trwają prace od Suchej Beskidzkiej do Zakopanego. Modernizację jednotorowej zakopianki zaplanowano etapami, by zapewnić dojazdy koleją pod Tatry w sezonie letnim i zimowym. Roboty przewidziano do 25 czerwca, a po wakacjach realizowane będą kolejne fazy robót – wyjaśnia Dorota Szalacha z biura prasowego PKP PLK. 

– Inwestycja skróci czas przejazdu pociągiem z Krakowa do Zakopanego do ok. 2 godzin – zapowiada. Kiedy? Zakończenie wszystkich prac planowane jest w 2023 r., czyli mniej więcej wtedy, gdy gotowa będzie nowa zakopianka do Nowego Targu.

CZYTAJ TAKŻE: Kiedy szybciej do Zakopanego? 11 tuneli i 30 wiaduktów na trasie Podłęże – Piekiełko

Perspektywa nie jest odległa. O to, że po takim skróceniu czasu podróży koleją pasażerowie będą z takich połączeń korzystać chętniej, też nie należy się raczej martwić. Dowodem tego niech będzie duża frekwencja w pociągach, które PKP czy Województwo Małopolskie uruchamiały do Zakopanego okazjonalnie – na konkurs skoków czy sylwestra.

Niewykluczone, że na trasie z Krakowa czy Zakopanego, zwłaszcza w sezonie czy w trakcie długich weekendów, kolej stanie się bezkonkurencyjna, jeżeli chodzi o czas, ale także cenę przejazdu. Kluczowe jest dziś jednak powstanie kolejowego odcinka Podłęże-Piekiełko, na które oprócz Podhala od lat czeka także Sądecczyzna. Jak informuje PKP PLK, w czwartym kwartale tego roku ma być gotowa dokumentacja projektowa tej inwestycji. Jej zakończenie planowane jest na 2027 rok. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKrajowe ćwiczenia wojskowe “RENEGADE/SAREX – 21”
Następny artykułDziałania kontrolne ukierunkowane na zwalczanie szarej strefy