Kacper Tekieli zginął podczas zejścia z Jungfrau (4158 m n.p.m.). Jak wynika z ustaleń portalu interia.pl, wspinacz podczas zjazdu z góry sam podciął małą lawinę. Potem spadł 1200 metrów w dół.
Instagram
/ Na zdjęciu: Kacper Tekieli
Tekieli zmarł w wieku 38 lat. Polski alpinista od pewnego czasu przebywał w Szwajcarii, gdzie realizował swoje najnowsze wyzwanie: chciał maksymalnie w ciągu dwóch miesięcy zdobyć wszystkie czterotysięczniki w Alpach. Jest ich dokładnie 82. Kacper Tekieli chciał pobić rekord Ueliego Stecka, który w 2015 r. zrobił to w 62 dni.
Polski alpinista zginął podczas zejścia z Jungfrau. Do dramatu doszło w środę 17 maja, a dzień później podczas akcji poszukiwawczej odnaleziono jego ciało w lawinisku. Policja i prokuratura wciąż prowadzą śledztwo, w którym próbują wyjaśnić, jak doszło do tragedii.
Z ustaleń przedstawionych przez portal interia.pl wynika, że Tekieli po zdobyciu Jungfrau najprawdopodobniej zaczął zjeżdżać ze szczytu. W czasie zjazdu doszło do podcięcia małej lawiny, co w środowisku alpinistycznym nazywane jest “deską śnieżną”.
Tekieli spadł 1200 metrów w dół. To w górach ogromna wysokość i po upadku niewiele z człowieka zostaje. Ciało Polaka było jednak w stanie pozwalającym na identyfikację. To oznacza, że “poduszka śnieżna” była głęboka.
Dodajmy, że szwajcarscy ratownicy górscy o wszystkim zostali poinformowani już w środę. Akcja ratunkowa jednak rozpoczęła się w czwartek 18 maja. Wcześniej warunki atmosferyczne uniemożliwiały lot helikoptera.
Ratownicy na miejsce tragedii dotarli około godziny 7 rano. Wtedy też odnaleziono ciało Kacpra Tekieliego. Służby o zaginięciu męża zaalarmowała Justyna Kowalczyk-Tekieli.
Czytaj także:
“Zawsze pomocny”. Tak wspominają Kacpra Tekieliego w Gdańsku
“Wybitny. Jeden z najlepszych”. Jerzy Natkański wspomina Kacpra Tekieliego
Alpinizm
Polska
Kacper Tekieli
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (15)
Andrzej Roth
Zgłoś komentarz
Wiadomo bylo od poczatku, lekcewazenie podstawowych zasad bezpieczenstwa w pogoni za wymyslonym rekordem szybkosci biegania po szczytach, jakas
Czytaj całość
Mial do wyboru, biwakowanie, rano zagrozenie lawinowe powinno byc mniejsze ale to niepotrzebna strata czasu. Zmniejszenie konsekwencji w lawinie posiadaniem “plecaka lawinowego”, ale to troche wieksze obciazenie.
Zwyciezylo standartowe myslenie na adrenalinie i niedotlenieniu, “napewno sie uda”.
Nie on pierwszy i nie ostatni, wiekszosc wysokogorcow tak odchodzi.
Tak czy owak bardzo zal czlowieka, zal synka i wspanialej towarzyszki zycia. Szkoda, ze o nich nie myslal podejmujac decyzje.
1
0
Odpowiedz
Ksawery Darnowski
Zgłoś komentarz
Kochał góry. A one go zabiły.
Mało jest takich relacji.
1
0
Odpowiedz
Henk69
Zgłoś komentarz
Nie żal mi takich ludzi. Powinni pokrywać koszty ratownictwa. To ich prywatne hobby.
4
1
Odpowiedz
Nie wspieram Ukrainy
Zgłoś komentarz
I tak długo żył jak na samobójcę. Inaczej tego nie można nazwać.
5
2
Odpowiedz
ALKOHOLIK
Zgłoś komentarz
Ludzi zamoznych nie stać na wynajęcie śmigłowca by nim polecieć na jakikolwiek szczyt i oko nacieszyć? Tylko idą na piechotę a tam żadnych marketów, pubów czy restauracji…Nonsens.
2
1
Odpowiedz
Zbigniew Bartosik
Zgłoś komentarz
Pani Justyno serdecznie pani współczuję.
2
0
Odpowiedz
token
Zgłoś komentarz
Czytaj całość
0
1
Odpowiedz