A A+ A++

Niezliczone filmy i powieści zaczynają się od sielankowego opisu jakiegoś miejsca, krzątających się ludzi, ktoś pije kawę, kroi chleb, ktoś ogląda telewizję, dzieci bawią się na podwórku albo smacznie śpią w swoich łóżeczkach. Jest spokojnie i pięknie. I potem następuje to. Nagły huk, drzwi wylatują z futryną, wpada kilku zamaskowanych zbirów, zabijają wszystkich. Albo pośród dźwięcznego śpiewu kosów gdzieś na wsi zrywamy pomidory, opalamy się na leżaku i nie zauważamy, że delikatnie przebija się ciche buczenie, które z wolna przeradza się w pomruk silników samolotów, helikopterów z napalmem i za chwilę wszystko wylatuje w powietrze. Jemy lunch, śmiejemy się i nagle boeingi uderzają w wieżowce na Manhattanie, świat truchleje i już nic nie jest tak samo.

Wojny najczęściej uderzają znienacka. Wtedy wywołują największe przerażenie i szok. Potem zaczynamy zdawać sobie sprawę, że coś wisiało w powietrzu od dawna, krążyło, syczało, bulgotało, ale nie dopuszczaliśmy tej myśli, lekceważyliśmy sygnały, mówiliśmy: „to niemożliwe” i oglądaliśmy serial w TV, mecz, byliśmy zakochani, robiliśmy interesy. Nie chcieliśmy uchwycić groźnych pomruków. W informacyjnym chaosie, który w dzisiejszych czasach wszystko usprawiedliwia, już nie wiadomo, czy pandemia istnieje, czy wygasła, czy po zaszczepieniu w naszej krwi nie znajdzie się czip, który pozwoli nam odbierać 80 kanałów telewizji własną grzywką, a może zostaniemy celebryckimi szujami bez kolejki. Gdy polityk mówi, że obniża podatki, a w tej samej chwili je podnosi, bohatera nazywa szubrawcem, a szubrawcy stawia pomnik, kiedy przyjaciel okazuje się emisariuszem zdrady ideałów, co odkrywasz w przypadkowej konwersacji internetowej – w takich okolicznościach przyrody chętnie uznajesz, że świat jest popierdolonym kłębkiem nerwów i tak ma być. Nic groźnego się nie dzieje. I wtedy następuje bum!

To, że Trump zabawił się Ameryką jak rozkapryszony dzieciak ołowianymi żołnierzykami, zauważyli wszyscy będący przy rozumie. To, że wściekłe żołnierzyki nagle ruszyły do boju niczym zabawki w „Toy Story”, zaskoczyło wszystkich. Dziwne. Tak, jakby ludzie nie czuli swądu przez całe cztery, a nawet sześć lat jego aktywności. Jakby nie znali jego chamskiego, ale też widowiskowego udziału w teleturnieju „Apprentice”. Jakby nie znali jego „kobiety łapiesz za cipki i zrobią, co zechcesz”. Jakby nie widzieli wideo z rozjechaniem manifestantów w Charlottesville przez rasistowskiego pronazi kierowcę szaleńca. Jakby nie usłyszeli rzuconego w kampanii zdania: „Dziś wyszedłbym na Piątą Avenue, strzelił w twarz jakiemuś bubkowi i dostałbym parę procent głosów więcej”. Uważano to za barwne incydenty.

To, że sytuacja Trumpowa niczym żmija syczy w Polsce, widać gołym okiem. Przemówienie Bidena wszczęło modlitwy o znalezienie podobnego polityka, co by sprowadził nasz kraj na tory normalności. Zwolennicy PiS stają na rzęsach, by to jakoś wytłumaczyć. Słuchasz ich i dociera do ciebie, że TVP Info, która codziennie pluje w stronę Polski wiadrami pomyj i kłamstw na przeciwników władzy, podczas hitlerowskiej okupacji nadawałaby być może przez szczekaczki komunikaty gubernatora Franka po polsku, obwieszczając je jako akt patriotyzmu, zaś uczestników zamachu na Kutscherę nazywałaby wichrzycielami. Kłamałaby dokładnie tak samo jak dziś, gdy porównuje Trumpowych bandziorów rasistów, którzy napadli na budynek Kongresu, do opozycji w Sejmie, która dokładnie odwrotnie: walczy z rasizmem, ksenofobią, homofobią i seksizmem. Pereira z Kurskim być może nie kumają, że szczucie jednych na drugich kiedyś wyda owoce. Pewnego dnia podpuszczeni przez nich szaleńcy podpalą jakiś budynek z ludźmi w środku, co mamy przecież przetrenowane w Jedwabnem, skutkiem podobnie wykreowanej nienawiści. I nawet się nie zorientujemy, jak staniemy się drugim Sarajewem.

Internet, zbawca ludzkości, zburzył plemienną hierarchię wartości. Już nikt nie jest nie do tknięcia. Profesor jest debilem, patriota – zdrajcą. Rozpalenie nienawiści trwa od kilku miesięcy jak w Rwandzie, do kilku lat jak w USA. Jeśli ktoś jest mądry jak Lech Wałęsa w 1980 roku, gasi pożary i nie dopuszcza do rozlewu krwi, jednocześnie zwinnie przesuwając granice wolności. Jak ktoś jest socjopatą, jak Trump czy Kaczyński – nie wyczuwa granic, których przekraczać nie wolno i prze do konfrontacji, jakby się bawił ołowianymi żołnierzykami. Aż następuje owo bum! Tak się dzieje, gdy naród ogląda to jak film i nie reaguje, kiedy rządzą nim obsesyjni psychopaci.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułThe Mandalorian (2019) – recenzja pierwszych dwóch sezonów serialu [Disney]. This is the way
Następny artykułJak się okazało, że nie mogą działać hotele, pomyślałam: „Przecież jesteśmy w Polsce”. I zaczęłam szukać noclegu w górach