A A+ A++

W ochronie zdrowia, co kilka lat wybucha gorąca dyskusja na temat zakłuć. Do dziś ten temat nie został kompleksowo rozwiązany. Gdzie jesteśmy w kwestii profilaktyki i jaki jest obecnie stan prawny związany z ekspozycją z perspektywy medyka?

Zwiększająca się liczba wakatów w sektorze ochrony zdrowia, nasuwa na usta medyków – tych praktykujących jak i tych po fachu – już nie tylko kwestie podnoszenia płac, ale również kwestie polepszenia warunków pracy. I w tym obszarze, problem zakłuć znany jest od lat, a jego rozwiązania są na wyciągnięcie dłoni. Jednak nikt po nie nie sięga.

Zarobki w ochronie zdrowia. Ile zarabiają; lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni?

Zranienia nadal problemem w szpitalach
Zranienia nadal problemem w szpitalach

Kwestia zakłuć w ochronie zdrowia została uregulowana już w 2013 roku w Dyrektywie Rady 2010/32/EU, a przeprowadzone 6 lat później badanie „Implementacja Dyrektywy Rady 2010/32/UE w Polskich Szpitalach” pokazuje, że przed nami długa droga. W raporcie czytamy między innymi, że około 70% personelu medycznego zakuło się trakcie kariery około 5 razy, a do zranienia dochodzi przy pomocy igieł infekcyjnych.

Problem jest! Odpowiedzi systemu również są, choć mocno wybrakowane. Brakuje między innymi centralnych procedur i związanych z nimi np. kwestii finansowania profilaktyki poekspozycyjnej (PEP), której ceny dochodzą nawet do 1000 złotych (wg. cennika Warszawskiego Szpitala Zakaźnego). Brakuje obowiązku zakupu tylko bezpiecznych igieł dla podmiotów leczniczych, brakuje wreszcie rozwiązań prawnych zapewniających spokój medykom.

W obecnym stanie prawnym prawo kładzie nacisk na autonomię woli pacjenta, jeśli pacjent zgodzi się na pobranie od siebie próbki do badań, by móc zweryfikować z dużą dozą prawdopodobieństwa, czy jest zdrowy, to medyk może spać spokojnie.

Zgodnie z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Naukowego AIDS w sytuacji, w której medycy wiedzą, że pacjent jest zdrowy, to profilaktyka jest zbędna (a wraz z nią zbędne jest zwolnienie się z pracy w celu udania się na badania). Jeśli jednak pacjent nie zgodzi się na badanie, to zgodnie z wytycznymi medykowi zostaje poddać się kosztownej i nieprzyjemniej procedurze PEP, oraz żyć w niepewności przez następne 3 miesiące, tyle trwa okienko serologiczne, które musi miną, by testy wykrywające wirus HIV były wiarygodne.

Pracodawca jest zmuszony do opłacenia PEP wyłącznie, gdy pracownik zatrudniony jest na podstawie umowy o pracę. A rosnący współczynnik pracowników zatrudnionych na kontraktach i brak regulacji dla tej grupy, pozwala sądzić, że osoby te w przypadku zakłucia w dużej mierze zostają pozostawione same sobie.

Kiedy sam uległem zakłuciu, pacjent wyraził zgodę na pobranie od niego krwi do badań. Nie wyobrażam sobie stresu, który przeżywają medycy w przypadku gdy pacjent na takie badania się nie zgodzi. Wtedy zmuszony byłbym wyjść z dyżuru, spędzić w stresie kilka godzin w szpitalu zakaźnym, przyjąć leki, które z opowieści kolegów i koleżanek u wielu wywołują zawroty głowy i wymioty, by uniknąć zachorowania na nieuleczalną chorobę. Następne trzy miesiące również będą przepełnione stresem, którego kulminacją będzie test wykluczenia po trzech miesiącach. Dopiero po takim czasie mamy pewność, że ujemny wynik testu jest naprawdę ujemny i dopiero po trzech miesiącach mogę odetchnąć. 

Prawo w tym zakresie musi chronić medyka i pozwalać na przymusowe pobranie krwi do badań, ograniczając autonomię woli pacjenta! Odpowiedzią na ten problem są nie tylko zmiany prawne, ale też opatentowane w latach 80. bezpieczne igły, które powstały jako odpowiedź rynku na szalejącą ówcześnie epidemię HIV, do dziś jednak nie udało się im wyprzeć igieł klasycznych.

Bezpieczne igły to takie igły, które po ich użyciu tj. nabraniu leku lub podania leku pacjentowi minimalizują kontakt personelu z jej ostrą końcówką. Dziś bezpieczne igły znaleźć można w ofercie każdego dużego producenta.

Obecnie, medyk stosując sprzęt jednorazowy, chroni pacjenta przed zakażeniem od innego pacjenta, a drugiej strony sam naraża się i zmuszony jest korzystać z niebezpiecznego sprzętu.

Reasumując, zmieniło się dużo i z całą pewnością zmieniło się na lepsze. Nauka stworzyła skuteczną profilaktykę poekspozycyjną, której zażycie w ciągu 72h od sytuacji ryzykownej niweluje ryzyko zachorowania np. na HIV. Mamy też rządowe programy zwiększyły społeczną świadomość problemu zakażeń, a biznes zaproponował bezpieczne igły.

Wciąż jednak brakuje rozwiązań systemowych np. pozwalających na przymusowe badanie pacjenta po ekspozycji personelu, obowiązku finansowania PEP bez względu na stosunek zatrudnienia, czy też obowiązku zakupu wyłącznie bezpiecznych igieł.

Autor: Ksawery Kurski

źródło danych: Raport “Implementacja Dyrektywy Rady 2010/32/UE w Polskich Szpitalach”, styczeń 2019 r.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKomisarz UE chwali Polskę. “To będzie jedna z największych armii w Europie”
Następny artykułNa rowerach dla Starogardu. Podsumowanie akcji Rowerowa Stolica Polski