A A+ A++

Polskie skoki narciarskie notują najgorszy sezon od sześciu lat. Prawie wszyscy biało-czerwoni rozczarowali i zanotowali regres względem poprzednich lat. Prawie, bo jest jeden skoczek, który może dawać nadzieje na lepsze jutro. Chodzi tutaj o Pawła Wąska, 23-letniego skoczka z Ustronia, o którym w tym sezonie na pewno nie można powiedzieć, że zawiódł.

Zobacz wideo
Co dalej z Michalem Doleżalem?

Jeden polski skoczek nie zawiódł tej zimy. “Nie odstaje od najlepszych”

Względem poprzedniego sezonu tylko Paweł Wąsek jest w miejscu, którego można było w tym sezonie oczekiwać. Polski skoczek sześć razy punktował w tym sezonie Pucharu Świata, a w turnieju Raw Air zanotował najlepszą serię w karierze zajmując kolejno 23., 14., i 18., miejsce. Sam przyznał nawet, że te wyniki znaczyły więcej niż 6. miejsce w PŚ w Niżnym Tagile w sezonie 2020/2021. Tam co prawda udało się zdobyć dużo punktów do klasyfikacji generalnej, ale obsada tamtych zawodów przypominała bardziej Puchar Kontynentalny niż Puchar Świata. W tym sezonie punktów mogło być więcej, ale na Wąsek znalazł się na celowniku Miki Jukkary, który dwa razy dyskwalifikował Polaka. 

– Myślę, że od dłuższego czasu było mnie stać, żeby robić takie wyniki i walczyć o drugą dziesiątkę w każdym konkursie. Lepiej późno niż wcale. Szóste miejsce w Niżnym Tagile to było super przeżycie, ale to był dziwny konkurs. Miałem tam dużo szczęścia i obsada nie była pełna. Dlatego bardziej bym doceniał te miejsca w II dziesiątce w tym sezonie – mówił Wąsek przed tygodniem w Eurosporcie.

Coraz lepsze skoki Pawła Wąska podkreśla też Jan Szturc. Trener, który doskonale zna Wąska, bo prowadził go przez lata w klubie. – Paweł Wąsek na turnieju Raw Air radził sobie bardzo dobrze. Umiał dobrze dojechać do progu i potem potrafił płynnie przejść do lotu. A wiemy, że Paweł w locie czy przy lądowaniu nie odstaje od najlepszych na świecie – mówił nam kilka dni temu Jan Szturc, pierwszy trener Pawła Wąska.

“Mały Stoch”. Słowa Stocha niech będą dobrą przepowiednią 

Polskie skoki są w naprawdę dużym kryzysie i trudno wierzyć, że Wąska ten kryzys nie dotknął. Raczej po prostu przyhamował jego rozwój. Choć Wąsek nie zawsze punktował, to przez dużą część zimy zachwycaliśmy się lotami “małego Stocha”. Porównanie nie jest na wyrost, bo jak porównamy w locie obu skoczków, to Wąsek do złudzenia przypomina w powietrzu Kamila Stocha. Jest jednak kilka rzeczy, które ich różnią. Po pierwsze Wąsek jest około 10 cm wyższy od Stocha i… być może nieco lepiej ląduje, choć na razie bliżej od starszego mistrza.

U Stocha często widać lekko krawędziującą przy telemarku nartę, z kolei Wąsek potrafi lądować miękko i gładko. Za co często jest nagradzany bardzo wysokimi notami za styl. W tym momencie Wąsek przypomina Stocha z lat 2009-2011. Wtedy chyba każdy wiedział, że skoczek ma ogromny potencjał, ale brakowało mu jeszcze mentalności zwycięzcy i odrobinę więcej energii na progu. 

Bo właśnie próg, to jest miejsce, na którym także Wąsek może jeszcze najwięcej zyskać. A że ma możliwości, to widzieliśmy już choćby w Zakopanem, gdzie na treningu poleciał najdalej, a wyprzedził go tylko Ryoyu Kobayashi. – Paweł jest na dobrej drodze, by być jednym z najlepszych w tej dyscyplinie – mówił po igrzyskach Kamil Stoch i trudno się z tym nie zgodzić. 

Największy pechowiec sezonu zatrzymany przez FIS. Absurdalne obrazki

Najważniejsze dotąd lato w karierze?

Krytycy powiedzą, że w tym sezonie Wąsek punktował tyle samo razy co poprzedniej zimy. I jest w tym trochę racji, ale warto też popatrzeć na fakty. Poprzedniej zimy Wąsek najlepiej skakał na początku, gdy cała nasza kadra miała znakomitą formę, potem im dalej w sezon to było już gorzej. Od zawodów w Zakopanem w połowie marca Wąsek nie zapunktował już ani razu w PŚ. Z kolei w tym sezonie Wąsek najlepsze skoki zaczął oddawać w okolicach igrzysk olimpijskich i dobrą formę utrzymał aż do marca, a to niezwykle ważne w przypadku młodego skoczka. Dlaczego? Bo pozwoli rozpocząć kolejne przygotowania ze zdecydowanie wyższego poziomu. A przed Wąskiem być może najważniejsze lato w karierze. Bo jeśli skoczek przepracuje je idealnie, to następnej zimy powinien często meldować się do czołowej dziesiątce Pucharu Świata. 

Wąsek musi się jeszcze przełamać na lotach

Trwające jeszcze mistrzostwa świata w lotach nie są do końca udane dla samego Wąska, chociaż i tak skończył zmagania na 25. miejscu, więc trudno mówić o jakiejś porażce. Raczej jest to solidny wynik. Sam Wąsek mówi jednak, że liczył na zdecydowanie dłuższe loty.  Być może chodzi o to, że Wąsek, w tym momencie nie jest jeszcze w stanie przełamać się do bardziej agresywnych lotów. Z drugiej strony to wcale nie musi być dziwne. 

W 2014 roku na skoczni w Szczyrku Wąsek doznał bardzo groźnego upadku. A historię jakiś czas temu przypominał Onet. – Do mnie zadzwonił Jan Szturc – wtedy trener Pawła. Powiedział: “Przyjedź na skocznię, bo twój syn się strzaskał”. Kiedy tam się pojawiłem, Pawła zabierali z zeskoku. Pojechałem z nim do szpitala w Cieszynie. Syn niby zdążył już odzyskać przytomność, ale później mi powiedział, że z drogi do Cieszyna nie pamięta nic. Miał wtedy 14 lat – wspomina Krzysztof Wąsek, ojciec skoczka.

Po tym upadku Wąsek dość długo odczuwał strach przed lataniem. Nawet jeszcze dwa lata temu trener Maciej Maciusiak wspominał, że Paweł nie jest w stanie w 100 procentach zaufać sobie, gdy warunki nie są na skoczni idealne. Nie jest więc dziwne, że na skoczniach mamucich potrzebuje więcej czasu na oswojenie się ze zdecydowanie większymi prędkościami i przeciążeniami. Choć jego rekord życiowy już teraz wynosi 210,5 metra, a przed skoczkiem będzie jeszcze pewnie kilka szans na jego poprawę w tym sezonie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUkraińska biathlonistka chwyciła za broń
Następny artykułArtbud IV liga: Warta Międzychód – Obra Kościan 1-1