Zastanawiałam się, czy po moim wystąpieniu na marszu dyrektor nie będzie miał do mnie zastrzeżeń. Nie miał. Ale odbierał telefony od niby-rodziców, którzy mówili, że “tę panią to trzeba w końcu zwolnić”. Z drugiej strony byłam bardzo podbudowana oceną tego wystąpienia przez moich uczniów, którzy mi gratulowali – opowiada Barbara Nykiel, nauczycielka biologii w Zespole Szkół Technicznych w Mielcu.
Wioletta Kruk: Mam wrażenie, że nauczyciele boją się mówić otwarcie, o tym co ich boli, zwłaszcza na Podkarpaciu. Pani przemawiała podczas marszu 4 czerwca. To wymagało odwagi?
Barbara Nykiel, nauczycielka biologii w Zespole Szkół Technicznych w Mielcu: Nie. Jestem osobą, która nie boi się mówić, co myśli. Biorę udział w różnych akcjach protestacyjnych i nie chowam się za plecami innych. Jestem na takim etapie, że nawet jeśli ktoś chciałby mnie zwolnić, znajdę swoje miejsce. Natomiast część nauczycieli, która ma podobne poglądy, obawia się je ujawniać, bo boją się konsekwencji. A każdy chciałby zachować pracę. Poza tym my nauczyciele nie możemy się angażować w sprawy polityczne. Tak jakby nasze życie opierało się wyłącznie na szkole i niczym innym. Tymczasem mamy prywatne życie, poglądy i wydaje mi się, że można je przedstawiać na forum publicznym. Ja nie mam z tym problemu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS