Latem Zuzanna Górecka stała się bohaterką jednego z głośniejszych transferów w żeńskiej siatkówce, przenosząc się z Grot Budowlanych Łódź do lokalnego rywala, ŁKS-u Commercecon. Przyjmująca reprezentacji Polski wyjaśniła, że powodem jej decyzji były przede wszystkim kwestie organizacyjne i sportowe w byłym zespole.
Górecka komentuje głośny transfer
Po ogłoszeniu transferu Górecka dodatkowo dolała oliwy do ognia w pierwszym wywiadzie dla klubowej strony internetowej. Powiedziała wówczas, że “wreszcie będzie miała okazje popracować w klubie z profesjonalnym trenerem i zagrać w zespole, który celuje w mistrzostwo Polski i ma realne szanse na jego zdobycie”.
W wywiadzie dla “TVP Sport” 22-latka wyjaśniła, co stało za tymi słowami. – Będę grać u trenera, który ma w sobie jakiś autorytet i nie prowadzi klubu po raz pierwszy w najwyższej lidze. Nasz nowy trener – Alessandro Chiappini – już ma doświadczenie w pracy z seniorkami. ŁKS nie pozwoli sobie na jakieś przypadki i spadki formy. To klub, który co roku walczy o medale. A to nie jest przypadek. Będąc w Budowlanych było to w sferze marzeń – przyznała.
Górecka nie wyklucza wejścia na drogę sądową
W dalszej części rozmowy przyjmująca zdradziła, z czym miała największy problem w Grot Budowlanych. – Mogę mieć żal do klubu, że czeka się na wypłatę cztery-pięć miesięcy. Jednak komfortowo jest mieć wszystko zapłacone. Oczywiście, opóźnienia się zdarzają, ale wolałabym usłyszeć w takiej sytuacji jasny komunikat, a nie kręcenie. To też ma wpływ. Nikt nie lubi pracować za darmo – wskazała.
Okazuje się, że problemy z terminowością wypłat Górecka miała od momentu pojawienia się pierwszych informacji o jej odejściu. – Ja dopiero poczułam to w tym sezonie, gdy zrobiło się już głośno o moim przejściu do ŁKS-u. A w poprzednim wszystko dostawałam na czas. Uważam, że nie powinno tak być. Podpisujemy kontrakty, wszystko jest na papierze. Jeżeli ktoś nie jest w stanie się z nich wywiązać, to po co to podpisuje? – stwierdziła.
22-latka dodała, że w dalszym ciągu klub ma wobec niej zaległości i jeśli się z nich nie wywiąże, będzie musiała podejść do sprawy na poważnie. – Nie podpisywałam żadnych ugód z prezesem. Nawet listu czystości nie podpisałam. Po prostu czekam. Jestem w kontakcie z menadżerem i razem działamy. Jeśli sytuacja nie będzie się zmieniać, to będziemy musieli wejść na drogę sądową – podsumowała.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS