A A+ A++

Polacy masowo uciekają z pieniędzmi z banków i lokują je w kupowanych za gotówkę mieszkaniach.

Poznaliśmy właśnie informacje na temat tego jak Polacy finansowali zakupy mieszkań w dużych miastach. Efekt? W trzecim kwartale sytuacja wróciła do przedepidemicznej normy. Na nowe mieszkania w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu zamożni obywatele wydali aż 3,4 mld złotych gotówki. Jest to kwota, która odpowiada zakupom prawie 7 tysięcy nowych mieszkań. Na tyle można szacować liczbę transakcji sfinansowanych jedynie gotówką.

Warto sprawdzić: Skąd wziąć na wkład własny do kredytu. 14 sposobów

Jak zauważa Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, gdyby dodać do tego wyniku jeszcze pieniądze, które Polacy wnoszą jako wkład własny do kredytu, to okazałoby się, że na omawiany wycinek rynku mieszkaniowego wpłynęło prawie 4,2 mld złotych gotówki. Gdyby ponadto analizę rozszerzyć na wszystkich deweloperów i dodać jeszcze transakcje mieszkaniami używanymi, to okazałoby się, że na rynek mieszkaniowy Polacy wtłoczyli w trzecim kwartale nawet kilka razy więcej niż wspomniane 4,2 mld złotych. Możemy mówić tu o kwocie nawet około 15-20 miliardów.

Wróćmy jednak do danych zaprezentowanych przez bank centralny. Wynika z nich, że zakupy nowych mieszkań w 7 miastach zostały w aż 64 procentach sfinansowane gotówką – jeśli weźmiemy pod uwagę zarówno transakcje stricte gotówkowe, jak i pieniądze stanowiące wkład własny do kredytu.

– Pomijając tę drugą kategorię i tak otrzymujemy wynik, zgodnie z którym ponad połowa pieniędzy, które trafiły do biur sprzedaży deweloperów w trzecim kwartale, to były oszczędności Polaków – żywa gotówka, za którą Polacy kupowali mieszkania bez wsparcia w postaci kredytów hipotecznych – podkreśla Bartosz Turek.

Rynek mieszkaniowy już się odbudował

O tym jak szybko rynek mieszkaniowy się odbudował świadczy proste porównanie danych płynących z kwartałów drugiego i trzeciego. Ten ostatni pokazuje skalę obrotu bliską poziomów sprzed epidemii.

– To zupełnie inna sytuacja od tej z drugiego kwartału. Przypomnijmy, że to właśnie w marcu wybuchła epidemia. Potem z obawy o zdrowie w kwietniu Polacy starali się siedzieć w domach. Dopiero na przełomie kwietnia i maja sytuacja na rynku mieszkaniowym zaczęła wracać do normy. Problem w tym, że od rozpoczęcia poszukiwań nieruchomości, do zawarcia transakcji mija trochę czasu wskazuje analityk.

Warto sprawdzić: Ozonowanie, czyli sposób na wirusa. Ile to kosztuje?

Dlatego właśnie dane banku centralnego wyglądają tak jakby w drugim kwartale Polacy niemal nie kupowali mieszkań za gotówkę. W ogóle w okresie od marca do maja zawieranych było relatywnie mało transakcji. Z szacunków NBP wynika, że to przede wszystkim transakcje gotówkowe zostały w tych pierwszych miesiącach epidemii zahamowane. Na 7 rynkach za gotówkę kupiono mniej niż 600 mieszkań za niecałe 0,3 mld złotych. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w przypadku kupujących posiłkujących się kredytami. Ci działali siłą rozpędu. Chodzi o to, że w drugim kwartale w dużej mierze zawierano transakcje rozpoczęte przed epidemią wraz z tym jak banki wydawały decyzje kredytowe i zbliżały się umowne terminy na podpisanie aktów notarialnych. Po prostu w większości przypadków niepodpisanie tych umów oznaczałoby utratę przynajmniej części pieniędzy (zadatków) wpłaconych przez kupujących. Do tego nabywcy nie byli pewni, czy jeśli nie wezmą udzielonego im kredytu, to na nowych zasadach będą mogli liczyć na dług.

Na tym tle to, co działo się w trzecim kwartale wygląda zupełnie inaczej. Skala zakupów gotówkowych jest przecież aż 12 razy wyższa. Pokazuje to jak szybko Polacy odzyskali wiarę w nieruchomości i docenili atuty mieszkaniówki – zyskowność wynajmu, ochronę majątku przed inflacją czy ograniczoną zmienność cen. Chodzi o te atuty, które mieszczą się w pojęciu bezpiecznej przystani dla kapitału.

Banki żałują

Bartosz Turek dodaje, że nie ma wątpliwości, iż druga fala zachorowań nie przyniosła już takiego załamania jak pierwsza. Tym razem skala problemów – o ile się ujawnią – powinna być znacznie mniejsza. Przede wszystkim wynika to z doświadczeń z pierwszej połowy roku.

– To nauczyło nas lepszego radzenia sobie z problemami jakie nosi epidemia i związane z nią ograniczenia. Poza tym wiosenne doświadczenia pokazały, że Polacy w trakcie … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBarcin. 16-latka bez prawa jazdy i pod wpływem narkotyków kierowała autem bez ważnych badań technicznych
Następny artykułNowacka próbuje grozić rządzącym: “Jak nas wkurzą…”