A A+ A++

Jego zdaniem Rada powinna rzeczowo ocenić jakie przełożenie na tempo wzrostu cen będzie miała rządowa tarcza antyinflacyjna. Premier Morawiecki pod koniec listopada ogłosił, że od przyszłego roku na kilka miesięcy zostaną obniżone podatki – akcyza i VAT – na niektóre towary. A z drugiej strony, najbardziej narażone na wzrost cen gospodarstwa domowe mają dostać dopłaty (od 400 zł do ponad 1,1 tys. w zależności od liczby osób w gospodarstwie), których wartość wyniesie blisko 5 mld zł. Ten zabieg będzie sprzyjał wzrostowi cen.

Decyzja Rady może oznaczać, że uznała ona rządową tarczę za alibi, pozwalające uniknąć bardziej radykalnej podwyżki stóp.

– NBP stał się zakładnikiem rządu – twierdzi Grabowski. – Nie traktował priorytetowo dbania o stabilność złotego. To jest jego ustawowym obowiązkiem, ale stało się niejako efektem ubocznym podstawowej działalności, którą jest wspieranie rządu.

Najpierw na początku pandemii za mocno obniżył stopy procentowe, praktycznie do zera. Potem, gdy ceny zaczęły rosnąć nie reagował, co drenowało kieszenie konsumentów, ale zwiększało podatkowe przychody budżetu państwa. Prezes Glapiński tłumaczył, że nie chce zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu i przyczynić się do wzrostu bezrobocia. Dopiero po tym, gdy inflacja stała się już problemem społecznym i zaczęła szkodzić notowaniom rządu, rozpoczął cykl podwyżek stóp.

Obawy inflacyjne w górę, optymizm gospodarstw domowych w dół

Rada Polityki Pieniężnej i NBP znaleźli się między młotem a kowadłem.

Obawy inflacyjne gospodarstw domowych wystrzeliły. Są najwyższe od ćwierćwiecza – wynika z badań Sławomira Dudka z Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH i głównego ekonomisty FOR (ankieta przeprowadzona wraz ze Związkiem Przedsiębiorstw Finansowych).

Ponad 76 proc. gospodarstw domowych ocenia, że obecne koszty utrzymania są wyraźnie lub dużo wyższe. Przyspieszenia inflacji oczekuje 57 proc. ankietowanych – o 10 proc. więcej niż jeszcze kwartał wcześniej.

To głównie obawy inflacyjne sprawiły, że gwałtownie spadła ocena – do najniższego poziomu od 2012 r. – własnej sytuacji finansowej gospodarstw domowych.

„To pokazuje powagę sytuacji. Narracja władz monetarnych i rządu, że rzekomo inflacja nie jest groźna, bo rosną wynagrodzenia nie przekonała społeczeństwa” – piszą autorzy raportu. „Maksimum inflacji jeszcze przed nami. Jesteśmy opóźnieni w cyklu podwyżek. Oczekiwania inflacyjne oderwały się od stabilnych poziomów. A na dodatek jeszcze runęły nastroje ekonomiczne gospodarstw domowych. To jest mieszanka wybuchowa” – dodają.

Niskie stopy procentowe oznaczały niskie raty kredytów. To się skończyło

Niskie stopy procentowe napędzały boom na rynku mieszkaniowym. Rosły ceny nieruchomości i liczba chętnych do kupowania ich na kredyt. Wzrost stóp procentowych sprawia, że wzrosną miesięczna raty kredytu. Ale ponieważ większość ludzi zdecydowała się na spłacanie hipotek w równych ratach, teraz będą płacić coraz wyższe raty odsetkowe, a wolniej będą spłacać raty kapitału. Rośnie ryzyko, że mogą znaleźć się w podobnej sytuacji jak zaciągający przed laty kredyty walutowe. Ryzykują, że na skutek obniżki wynagrodzenia lub inflacji trudniej będzie im spłacać kredyt. A jeśli spadną ceny nieruchomości, mogą mieć problemy ze sprzedażą zadłużonych mieszkań i domów.

To ryzyko dostrzegł w końcu NBP. W ostatnim raporcie dotyczącym stabilności systemu finansowego zwrócił uwagę, że należy przyglądać się zmianom cen na rynku nieruchomości i napędzającym popyt kredytom.

Mało stanowcza – zdaniem Grabowskiego – podwyżka oznacza, że inflacja zostanie z nami na długo. Na jak długo i jak będzie wysoka? – To zależy od tego, jak na świecie będą się zmieniać ceny surowców i jak szybko będą reperowane łańcuchy dostaw towarów. Ale bez względu na te czynniki, moglibyśmy mieć niższą inflację, gdybyśmy tylko zacieśnili politykę makroekonomiczną – rząd fiskalną, a NBP monetarną. To mogłoby skutkować spadkiem dynamiki PKB i może wzrostem bezrobocia. Ale odkładając walkę z inflacją ryzykujemy, że koszty jej ograniczania w przyszłości mogą być jeszcze wyższe.

Czytaj także: Inflacja zatopi rząd PiS. Dlaczego? Ponieważ nienawidzą jej nawet ci, którzy na niej nie tracą

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRPP podwyższyła stopy procentowe, referencyjna w górę o 50 pb do 1,75 proc.
Następny artykułTrwa rekrutacja wolontariuszy WOŚP