A A+ A++

fot. LePresse

Tom Pidcock powtórzył zeszłoroczny wyczyn Tadeja Pogacara, triumfując w Strade Bianche po blisko 50-kilometrowym rajdzie.

W przeciwieństwie do Słoweńca zwycięstwo kolarza Ineos Grenadiers ważyło się niemal do samego końca. Ścigająca go grupa kilka kilometrów przed metą zbliżyła się na 9 sekund. Pidcock jednak nie pękł i na wąskiej drodze, prowadzącej na rynek w Sienie, był już pewny swego.

Strade Bianche to mój ulubiony wyścig, ze względu na scenerię, drogi, fanów. Niesamowite, że tu zwyciężyłem. Trasa bardzo mi odpowiada. Jedynie na ostatnich 20 kilometrach cierpiałem, a poza tym cieszyłem się każdą minutą jazdy. Wysiłek w końcówce bardzo różnił się od kolarstwa przełajowego. To był pełen gaz, w momencie gdy nogi nie miały już odrobiny paliwa, ale zwycięstwo zrekompensowało mi to.

Tom Pidcock zsiada z roweru

fot. LaPresse

23-latek przyznał, że jego atak na Monte Sante Marie właściwie nie był atakiem.

Nie atakowałem, zrobiłem lukę, znalazłem się z przodu i tak poszło. Byłem przekonany, że to, co zrobiłem, było głupie, gdy pościg omal mnie nie dogonił. Myślałem, że ruszyłem zbyt wcześnie, ale jednak się udało. Jeśli w tym roku nie wygram żadnego innego klasyku, moja wiosna jest już i tak sukcesem. Postaram się jednak o więcej.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZa nami druga edycja Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych Tropem Wilczym. Na linii startu blisko siedemdziesięciu zawodników
Następny artykułPobiegli tropem wilczym ścieżkami Rodzinnego Parku Rozrywki Trzy Wzgórza [ZDJĘCIA, WIDEO]