Zagłębie Sosnowiec i Ruch Chorzów po raz 80. zmierzą się w sobotę (15 kwietnia) w “Świętej wojnie”, jak zwykło się określać piłkarskie pojedynki klubów leżących po dwóch stronach Brynicy.
Historia obu klubów przeplata się od lat, ale to Ślązacy odcisnęli zdecydowanie mocniejsze piętno na losach Zagłębia niż odwrotnie.
Najpiękniejszą kartę z pewnością zapisał Teodor Wieczorek. – Dwa tytuły wicemistrza Polski, dwa brązowe medale. Dwa Puchary Polski, a do tego jeszcze Puchar Interligi Amerykańskiej. To najbardziej utytułowany trener w historii Zagłębia – podkreślał zmarły w minionym roku Krzysztof Smulski, w latach 70. sekretarz klubu.
Wieczorek powoli pracował na zaufanie kibiców Zagłębia, którzy na początku przyjmowali go z rezerwą czy wręcz nieufnie. – Przejmowałem klub krótko po Ewaldzie Cebuli [też piłkarzu z Cichej]. Ewald wytrzymał w Zagłębiu bodaj sześć tygodni. Działacze przynieśli mu wymówienie na boisko. Nie należę do bojaźliwych ludzi, ale okrzyki: „Ciebie też wywieziemy! Już mamy dla ciebie taczki!” do przyjemnych nie należały. Najgorzej było na początku – część kibiców nie nazywała mnie inaczej jak „Niemiec” – opowiadał nam zmarły w 2009 roku Wieczorek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS