A A+ A++

Po czterech miesiącach Iga Świątek wraca do wielkoszlemowej rywalizacji. We wtorek przystąpi do imprezy Australian Open. Ostatni turniej tej rangi rozegrała na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku w US Open.

Zobacz wideo
“Rankingowa jedynka ciążyła Idze Świątek”. Adam Romer wyjaśnia, z czym mierzyła się polska tenisistka

Inaczej niż na US Open

Pozornie sytuacja wygląda dziś podobnie do tej przed Nowym Jorkiem. W Melbourne także podchodzi do zawodów jako liderka rankingu, rozstawiona z numerem pierwszym, za jej plecami znajduje się Aryna Sabalenka, a turniej rozgrywany jest na kortach twardych.

Przyglądając się jednak bliżej widać, że Iga Świątek z końcówki lata 2023 to zupełnie inna tenisistka niż ta obecnie. Najważniejsza różnica? Na gruncie mentalnym. Wtedy Polka musiała odpierać ataki Białorusinki, by po wskoczeniu na pozycję liderki kobiecego tenisa wiosną 2022 nie spaść z tego miejsca, presja była gigantyczna.

W końcu stało się – po zakończeniu US Open Sabalenka wyprzedziła Świątek. Nasza reprezentantka opowiadała wówczas, z jakimi emocjami musiała się mierzyć. W jej mediach społecznościowych pojawił się słynny wpis, który jurorzy Sport.pl wybrali potem na najważniejszą wypowiedz w kategorii “The Best of Iga 2023”. 

– Przez ostatnie 1,5 roku miałam szansę obserwować i doświadczać na własnej skórze, jak dużo mówi się i pisze o “bronieniu”, “obronie”: tytułów, pozycji w rankingu, punktów. Sama łapałam się na tym, że czasami zaczynam w ten sposób myśleć. Już nie muszę “bronić” – i to dobry moment, żeby o tym wspomnieć. Sport to cykl zmian, jak w życiu, w którym można po prostu wygrać albo przegrać – i tyle, to takie proste. Zaczyna się sezon lub kolejny turniej, a wtedy zaczyna się też czas na… zdobywanie, nie obronę czegokolwiek. Czysta karta – napisała wtedy Iga.

Presja po stronie Sabalenki

Dlaczego przed startem Australian Open sytuacja wygląda zgoła inaczej? Jak wyliczył profil “Z kortu” na Twitterze, Iga Świątek “ma zapewnioną pozycję liderki co najmniej do 18 lutego”. To oznacza, że bez względu na rozstrzygnięcia w Melbourne po zakończeniu turnieju (kończy się 28 stycznia) pozostanie numerem jeden na świecie. Komfort psychiczny towarzyszący występom w Australii będzie dużo większy niż to miało miejsce w Nowym Jorku.

To Aryna Sabalenka musi się bardziej martwić przed rozpoczęciem imprezy wielkoszlemowej w Melbourne. Białorusinka broni tytułu, pierwszy raz na tym poziomie w karierze. Każdy inny wynik niż jej wygrana za dwa tygodnie będzie oznaczać utratę punktów (za wygraną otrzymała rok temu 2000 punktów) i potencjalnie szansę na odskoczenie dla Igi Świątek. Polka broni mniejszej liczby punktów (240), bo jedynie za czwartą rundę – przegrała rok temu z Jeleną Rybakiną.

Świątek znów jest liderką rankingu, bo pozycję numer jeden odzyskała na koniec ubiegłego roku. Przyznała ostatnio, cytowana przez portal Sportowy24.pl, że przed startem nowego sezonu czuła się inaczej niż wcześniej jako pierwsza rakieta świata. – Powiedziałbym, że było spokojniej. Dosłownie mogłam skupić się na ćwiczeniach i odpoczynku. Byłam naprawdę zaangażowana. Nie czułam się tak, nie wiem, zmęczona. Nie czułam, że jestem obciążona sprawami pozakortowymi. Naprawdę mogłam się po prostu skupić. Jak co dzień było naprawdę sto procent jakości. Dlatego czuję, że było trochę lepiej – mówiła.

Jak patrzeć na drabinkę?

Większa presja jest dziś po stronie Aryny Sabalenki, choć drabinka Australian Open teoretycznie gorzej układa się dla Igi Świątek. I w tym przypadku widzimy znaczną różnicę w porównaniu do US Open 2023, która paradoksalnie może okazać się korzystna dla Polki.

W Nowym Jorku w pierwszych trzech spotkaniach trafiała na rywalki, z którymi nie miała większych problemów (z Rebeką Peterson 6:0, 6:1, z Darią Savielle 6:3, 6:4, z Kają Juvan 6:0, 6:1). Gdy zaś zmierzyła się z pierwszą trudniejszą przeciwniczką, odpadła z imprezy. Lepsza od Igi Świątek okazała się wtedy Jelena Ostapenko.

Są dwie teorie w tenisie, jaka wersja drabinki wielkoszlemowej jest lepsza dla najlepszych. Łatwiejsi rywale w pierwszych rundach pozwalają zaoszczędzić siły (np. mecz Świątek z Juvan trwał 49 minut), można poćwiczyć pewne zagrania w rytmie meczowym, a nie treningowym. Trudniejsi to większe wyzwania, ale i zawodnik musi szybciej wejść na swój najwyższy poziom, łatwiej o zahartowanie się w boju.

Spójrzmy na potencjalną drogę Igi w Australian Open 2024. W pierwszej rundzie Sofia Kenin – była mistrzyni imprezy, dziś 38. rakieta świata, która w ostatnim roku ogrywała Arynę Sabalenkę. Taki mecz czy kolejny z Andżeliką Kerber, byłą numer jeden lub Danielle Collins, finalistką AO 2022, pozwolą Polce szybko rozgrzać się przed jeszcze trudniejszymi starciami.

Takowe mogą czekać w ćwierćfinale (Jelena Ostapenko) i półfinale (Jelena Rybakina). Być może więc ta teoretycznie wymagająca ścieżka do finału okaże się dla naszej tenisistki zbawienna? Przed ewentualnym meczem z Ostapenko w Melbourne będzie już po spotkaniach z lepszymi zawodniczkami, niż w analogicznej sytuacji zdarzyło się to w Nowym Jorku.

Aryna Sabalenka z kolei ma dość łatwą drogę aż do ćwierćfinału, gdzie może zmierzyć się z Ons Jabeur. Tunezyjka pokonała Białorusinką rok temu w półfinale Wimbledonu. Jabeur miewa jednak sporo problemów zdrowotnych i nie wiadomo, jak wytrzyma trudy imprezy.

Z optymizmem można patrzeć na start Igi Świątek w Australian Open także z uwagi na jej ostatnie wyniki. Zanotowała już 16 singlowych zwycięstw z rzędu, biorąc pod uwagę tylko występy w oficjalnych zawodach, a zatem bez pokazowego World Tennis League. Na serię składają się wygrane w Pekinie i WTA Finał oraz United Cup.

Czy po Australian Open seria przedłużona zostanie do 23 spotkań? Oznaczałoby to sukces Świątek w całej imprezie w Melbourne. Transmisje z turnieju od niedzieli w Eurosporcie, relacje w Sport.pl.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOd pudru z radem odpadały szczęki. Zabójcze kosmetyki sprzed lat
Następny artykułStudniówka Małachowiaków. Piękne stroje, nienaganne garnitury i świetna zabawa… [FOTO]