A A+ A++

Pomysł na biznes pojawił się, gdy nie mogłam znaleźć nikogo, kto przywróciłby do formy moje ulubione stare botki. Przeczesałam internet i nie znalazłam takich usług. Pomyślałam, że w takim razie sama założę firmę, która się tym zajmie. Zapaliłam się, bo pomysł idealnie wpisywał się w ideę cyrkularności. Rzuciłam się w wir nauki czyszczenia i renowacji butów. Przez kilka miesięcy z internetu uczyłam się trików, sprawdzałam preparaty, próbowałam różnych technik renowacji obuwia. Cieszyłam się, że wpadłam na pomysł start-upu, który przyczyni się do realnej zmiany. Choć znajomi i rodzina odradzali, przekonywali, że się nie uda, nie dałam się zniechęcić i w 2015 r. zarejestrowałam WoshWosh.

Czytaj też: 23 kobiety, które warto obserwować w 2023 roku

Miałam 24 lata i zero wiedzy biznesowej. Założyłam, że w ciągu pierwszego miesiąca przyjmę 10 par butów, a tymczasem ludzie przynieśli ponad 500. Nie byłam na to przygotowana. Nie miałam odpowiedniego zaplecza, zespołu, opracowanych procedur, załatwionych kwestii administracyjnych ani prawnych. Zakładałam, że na początku dam sobie radę sama – będę naprawiać buty w domu, a w międzyczasie obsługiwać klientów i poszukiwać lokalu. Tymczasem już w pierwszym tygodniu spadła na mnie lawina zamówień. Sama obsługa klientów zajmowała mi większą część dnia. Ad hoc musiałam organizować lokal i pracowników. W ciągu dwóch miesięcy zatrudniłam 30 osób, wynajęłam trzy lokale na warsztaty. Jednak problemy piętrzyły się wraz ze stertą spływających do nas butów: nie wywiązywaliśmy się ze zobowiązań, liczba negatywnych opinii w internecie rosła, brakowało pieniędzy na wypłaty dla pracowników, bo klienci nie płacili z góry za usługi, a niektórzy nie chcieli w ogóle płacić, ponieważ byli niezadowoleni. Jeszcze inni w ogóle nie odbierali wyczyszczonych butów. Do dziś w kartonie z nieodebranymi zamówieniami mam zamrożone kilka tysięcy złotych.

Cztery miesiące próbowałam jakoś ogarnąć sytuację, ale nie dawałam rady. W końcu stwierdziłam, że nie będę się dłużej szarpać i przygotowałam plan zamknięcia firmy. Gdy już był gotowy, zorientowałam się, że tak naprawdę to wcale nie chcę jej zamknąć, bo mimo wielu problemów, jakie mi przysporzyła, spełniła swój cel: w ciągu zaledwie dwóch miesięcy pięć tysięcy osób zdecydowało się powierzyć nam swoje buty do pielęgnacji. Nie wyrzucili ich na śmietnik, czyli idea zero waste, którą starałam się siać, zakiełkowała przynajmniej w pięciu tysiącach głów. Postanowiłam zacząć od nowa, ale inaczej.

Plan zamknięcia przerobiłam na 80-stronicowy plan rozwoju firmy: opracowałam strukturę, nową politykę cenową, wprowadziłam zautomatyzowany system obsługi klienta i płatności za usługi z góry, opracowałam procedury reklamacji, odpowiedzi na komentarze, postepowania z niezadowolonymi klientami etc. Zwolniłam część zespołu, bo wiele osób zatrudnionych na chybcika nie sprawdziło się. Żeby zminimalizować koszty działalności, przeniosłam firmę z Warszawy do Łodzi, ale też wzięłam 50 tys. złotych kredytu na rozwój. Przygotowałam harmonogram zmian i krok po kroku zaczęłam je wdrażać. W miarę upływu czasu aktualizowałam założenia, ale kręgosłup pozostawał. Po czterech miesiącach od nowego startu firma po raz pierwszy skończyła 30-dniowy rozliczeniowy okres na plusie. To były zaledwie 3 tysiące, ale za to jakie szczęście!

Byłam strasznie zmęczona fizycznie i psychicznie wieloma miesiącami walki o przetrwanie, ale to doświadczenie wzmocniło mnie i nauczyło, że na trudności trzeba reagować spokojnie: ustalić ścieżkę postępowania, skoncentrować się na całościowym rozwiązaniu i małymi krokami zmierzać do celu, nie rozpraszając się na drobnostki. Zrozumiałam też, że biznesplan powinien zakładać kilka wariantów rozwoju, bo nie wiemy, co się wydarzy. Trzeba być gotowym na dobre i złe scenariusze.

Obecnie zatrudniamy 26 osób. Mamy showroom i 500-metrową pracownię. Odnawiamy buty w formule B2C, ale też obuwie i stroje robocze dla firm. Ratujemy przed utylizacją egzemplarze uszkodzone i z reklamacji. Miesięcznie dajemy drugie życie kilku tysiącom par butów. W styczniu 2023 r. uruchomiliśmy aplikację, rozwijamy sklep online. Zainwestowaliśmy w to kilkaset tysięcy złotych.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak się utrzymać w branży odzieżowej? Ona działa w niej już 20 lat
Następny artykuł„Na kolację przyniosłem trzy butelki wina bezalkoholowego. Dopiero przy trzeciej zaczęli się krzywić”. Pokolenie Z świadomie rezygnuje z alkoholu