A A+ A++

Choć jeszcze niedawno taki wyjazd wydawał im się kompletnie nierealny.

A wszystkiemu winna pandemia. Bo właśnie w trakcie jej trwania organizatorzy The Annual Festival of Texas Fiddling postanowili, że impreza będzie mieć formę online. Wśród zespołów, które zgłosiły chęć udziału w niej była Kapela Ludowa Iskierczanie grająca tradycyjną muzykę Rzeszowszczyzny.

Grupa tak spodobała się jurorom, że ci nie dość, że przyznali naszym muzykom pierwszą nagrodę, to jeszcze zaprosili ich do Stanów na kolejną edycję festiwalu.

Iskierczanom nie trzeba było dwa razy powtarzać, szczególnie że Amerykanie proponowali gościnę, pokrycie części kosztów podróży i pobytu oraz koncerty nie tylko dla teksańskiej Polonii.

Z samolotu prosto na imprezę

Podróż za ocean, z przesiadkami, zajęła im ponad dwadzieścia godzin. Z Krakowa lecieli do Amsterdamu, stamtąd do Atlanty, a z Atlanty do Houston.

– Po samolocie wszyscy mieliśmy gardła załatwione – twierdzi Stanisław Czapla, lider Iskierczan.

Na miejscu czekał na nich Michael Kurtin, tancerz, akordeonista i pasjonat polskiego folkloru, którego babcia pochodziła z Bóbrki.

– Jeszcze tego samego dnia trafiliśmy do jego domu na nocne granie – wspomina Jakub Czapla.

Zresztą nie było właściwie dnia, który nie kończyłby się muzykowaniem i wspólną biesiadą.

Dumni z pochodzenia

Pierwszy większy koncert natomiast dębiccy muzycy zagrali w miejscu bardzo ważnym dla Polaków, a właściwie potomków polskich emigrantów, którzy przed laty za chlebem przyjechali do USA. Chodzi o otwarte jesienią 2021 roku Centrum Dziedzictwa Polskiego w Panna Maria, czyli w najstarszej polskiej osadzie w Stanach Zjednoczonych.

– Amerykanie szukają swojej tożsamości i tradycji. Jako kraj nie mają swojej historii dlatego tak dużą wagę przywiązują do tego skąd pochodzą. Właściwie w każdym domu, który odwiedziliśmy była polska flaga, czy godło – tłumaczy Stanisław Czapla.

Dodaje, że teksańska emigracja tym bardziej jest dumna z pochodzenia, odkąd po ataku Rosji na Ukrainę, Polacy pomagając sąsiadom ze Wschodu zdali egzamin z empatii.

– A Amerykanie w związku z tym klepią ich po plecach z uznaniem, że pochodzą z tego narodu – zauważa muzyk.

Zobaczyli nawet magazyn broni

Jakub zwraca za to uwagę na otwartość teksańczyków i ich podejście do życia.

– Kiedy odwiedzaliśmy biuro szeryfa to mogliśmy wszędzie wejść, wszystko zobaczyć. Przymierzać kapelusze, czy wejść do pomieszczenia pełnego broni. Czy u nas byłoby to możliwe? Nie ma takiej możliwości – mówi.

Twierdzi, że ich gospodarze nawet nie zawracali sobie głowy zamykaniem drzwi w domu. Mimo że było tam wiele wartościowych rzeczy, wiele sztuk broni i paszporty naszych muzyków.
Polonusi są za to bardzo religijni.

– Chłopaki opowiadali, że specjalnie dla nich nauczyli się po polsku modlitwy przed posiłkiem. Nie wiedzieli, że u nas już bardzo rzadko ją się odmawia – włącza się do rozmowy Anna Czapla, żona Stanisława i mama Jakuba.

Tymczasem teksańczycy polskiego pochodzenia pielęgnują tradycję swoich pradziadków. Czasem nawet używają ich powiedzonek, które nie do końca rozumieją. Dla nich mają jednak wartość sentymentalną. Szczególnie że ludzie, których Iskierczanie spotykali tam na swojej drodze, to zazwyczaj osoby w średnim wieku i starsi.

Jakub wygrał bajo quinto

Podobnie zresztą na festiwalu na którym wystąpili. Tyle tylko, że tam spotkali ludzi z całego świata. Ponad 50 grup, które brały udział w imprezie, tworzyło około 400 muzyków.

– Fajne było to, że jak ktoś zaczynał grać na scenie, czy choćby przed budynkiem, to zaraz do niego dołączali następni. Nieważne, czy ktoś był z Brazylii, Meksyku, czy z Polski – zauważa Stanisław Czapla.

Jednak jurorzy festiwalu znów udowodnili, że bliska im jest tradycyjna muzyka regionu rzeszowskiego i doceniają kunszt naszych muzyków. Grający na skrzypcach Jakub Czapla otrzymał od nich główną nagrodę w postaci bajo quinto, czyli 10-strunowej gitary akustycznej wykorzystywanej przede wszystkim przez meksykańskich muzyków.

– Prawdopodobnie jest to jedyna taka gitara w Polsce – podkreśla Anna Czapla.

Z tego wyjazdu napisze licencjat

Prócz festiwalu Iskierczanie grali jeszcze w wielu innych miejscach. W barach, restauracjach, a nawet w siedzibie towarzystwa ubezpieczeniowego. Mieli też czas na zwiedzanie. Zobaczyli m.in. Zatokę Meksykańską, ogromne rancza, ale i Centrum Kosmiczne NASA w Houston.

Jakub, student muzykologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wykorzystał ten wyjazd do badań. Na ich podstawie zamierza napisać pracę licencjacką. Artykuł jego autorstwa opisujący festiwal pojawi się również w najnowszym numerze Pisma Folkowego.

W Stanach im się spodobało

Iskierczanie zapewniają, że choć wyjazd do Teksasu wydawał się przygodą życia, to tylko zaostrzył im apetyt na zagraniczne wojaże. Ale mimo to, że mieli też zaproszenia z Australii, Grecji, czy Kanady, to prawdopodobnie jeszcze w tym roku znów polecą do Stanów. Tym razem, by pokolędować z Teksańczykami. No bo w końcu czemu nie?

Przeczytaj również: Dom rodziny Szczeklików to historyczna perełka – zdjęcia

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTOMASZÓW Lubelska Liga Roztocze 2023 w biegach narciarskich
Następny artykułNie żyje słynny aktor. Miał 61 lat