A A+ A++

Biblioteka jest najbardziej egalitarnym, demokratycznym miejscem. Możemy pójść za darmo i nie mówić po co przyszliśmy. Można po prostu usiąść wśród innych osób w czytelni, wypożyczyć książki, skorzystać z internetu, albo zwyczajnie porozmawiać z bibliotekarką. Na dowolny temat – mówi dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. Rozmawiamy o tym dlaczego warto czytać i chodzić do biblioteki.

– Co czyta dyrektor Biblioteki Narodowej „do poduszki“?

– Literaturę rozrywkową oraz zaległości z literatury bardziej wyrafinowanej. Często też są to rzeczy, które kiedyś już czytałem, ale chciałbym sobie przypomnieć. Rzeczy, które pozwolą mi zasnąć. Raczej miłe niż rozbudzające.

– Literatura rozrywkowa czyli jaka?

– To bardzo niedobrze że ten rodzaj literatury cieszy się złą sławą w Polsce. Nieczytający człowiek wyobraża sobie czytanie jako coś trudnego, ciężką walkę ze sobą. Do niedawna nie było jeszcze propozycji dobrej literatury rozrywkowej wysokich lotów, która sprawia przyjemność. Która nie tylko czyni nas lepszymi, rozwija nas, ale przede wszystkim pozwala odpocząć. Czytanie jest jednym z najlepszych sposobów na odpoczynek. Nikt nie wchodzi między nas, a litery. W przebodźcowanym świecie głośnej muzyki i agresywnych kolorów, intensywnego oddziaływania na nasze emocje czytanie osobiste i bardzo intymne, pozwala nam się wyciszyć. Stąd czytanie przed snem jest bardzo dobrym pomysłem. Warto zobaczyć, co innych ludzi poruszyło, dlaczego o danej książce rozmawiają. Także jeżeli chodzi o literaturę „poważniejszą“. Trzeba się z tym zmierzyć i może się okazać – jestem przekonany, że tak się okaże – że czytanie jest częścią naszej przyjemności, tak jak jedzenie, wakacje, czy popołudniowa drzemka.

– Ze szkoły wynosimy przeświadczenie, że literatura to jest Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki. Ale oni też pisali dla rozrywki.

– Pisali z różnych przyczyn i własnych potrzeb. Dla różnych grup i z różnych powodów. W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów, nie docenia się literatury, która pozwala nam odpocząć. Do niedawna, bo już się to szczęśliwie skończyło, uważano, że literatura może być tylko bardzo wysoka, albo najniższych lotów: kryminalna albo romansowa czyli właśnie rozrywkowa. To nie jest prawda. Pomiędzy jednym i drugim powinna być ogromna grupa literatury obyczajowej dla kobiet, mężczyzn, dzieci, młodzieży; literatura, która pozwala nam oderwać myśli od codzienności. Nie chodzi o najniższą rozrywkę, ale tę trochę wyższych lotów. Dziś już mamy bardzo wiele pisarek i pisarzy zarówno kryminałów jak i romansów, którzy tworzą całkiem dobrą literaturę nie mającej wielkiej aspiracji zmiany dziejów. Opowiadają historię w sposób bardzo dobry, rozszerzający naszą wyobraźnię, która powoduje chęć dalszego czytania lub sięgnięcie po następną książkę. I tego do niedawna polskiej literaturze brakowało. Szczęśliwie to już wraca.

– Jako fan polskich kryminałów muszę zauważyć, że „ostatnie“ książki z tego gatunku są kryminałami nazywane często dlatego, bo do jakiegoś gatunku muszą być przypisane. A często rozwiązywanie zagadki „kto i dlaczego zabił“ nie jest tam najważniejsze. Autorzy malują tło społeczne, obyczajowe powieści, bawią się słowem, a nierzadko można po prostu pośmiać się z perypetii głównego bohatera. W jednym z wywiadów powiedział pan, że czyta tylko 1/3 Polaków i to jest mało.

– Czyta około 40 procent, ale to nadal mniej niż połowa. Biorąc pod uwagę nasze aspiracje i potrzeby cywilizacyjne jest to za mało. Powinniśmy mieć dużo wyższy poziom czytelnictwa. Główną przyczyną takiego stanu jest niekojarzenie czytania z dorosłością. Czytają głównie dzieci i młodzież. Paradoksalnie najmniej – osoby wychowane w czasach przedinternetowych. Z przeprowadzonego przez nas badania wynikało, że oni nigdy nie czytali poza okresem szkolnym. W Polce czytanie kojarzy się ze szkołą. W rodzinach, w których nie ma przynajmniej jednego czytającego rodzica lub znajomego, członka rodziny, dzieci nie kojarzą czytania z dorosłością. Po zakończeniu edukacji nie mają odruchu kupowania książek dla siebie i dla innych. Natomiast w rodzinach, gdzie jest przynajmniej jeden czytający, to jest to część dorosłego etapu życia. Dzieci widzą tatę, mamę, dziadka, którzy siadają i czytają. To taki sam atrybut dorosłości jak prowadzenie samochodu, wyjazd na urlop. Tam, gdzie nie ma takich wzorców, potrzeba innych narzędzi m. in mediów do pokazania ludzi cieszących się zaufaniem społecznym i prestiżem z książką. Nie chodzi tylko o pisarzy, ale także sportowców, naukowców, przedsiębiorców, osób które odniosły sukces. Młody ambitny człowiek skojarzy wówczas czytanie z sukcesem w dorosłym życiu. Pamiętajmy więc, żeby mieć książki w domu, to jest część naszego życia. Nie może być domu bez książek. Ważne są biblioteki: szkolne, ale szczególnie publiczne. Tam dzieci z rodzin, w których się nie czyta mogą zobaczyć czytających dorosłych. W ostatnich badaniach ucieszył nas wzrost czytania wśród młodzieży.

– W jakiej skali?

– Wzrost zainteresowania książkami wśród osób w wieku 15–18 lat, które wracają do czytelniczych praktyk sprzed pandemii. W 2022 r. czytelnikami książek było 72% badanych nastolatków (60% w 2021 roku). 18% było intensywnymi czytelnikami, deklarowało czytanie 7 i więcej książek. Oznacza to duży wzrost z 5procent w 2021 roku. Grupa, która po pandemii wróciła do szkoły, znalazła się w wśród rówieśników i chciała uzupełnić to, co pandemia im zabrała. Kontrakty, rozmowy, także o rozmowy o książce. Czytanie z jednej strony jest czynnością intymną, jak powiedziałem nikt nie wchodzi między nas, a litery. Ale jest też czynnością społeczną: czyta się tam, gdzie inni czytają. Nie ma problemu z poziomem czytelnictwa w Warszawie: w metrze, autobusie i tramwaju widzimy czytających dorosłych. Dzieci to widzą. W mniejszych miejscowościach, gdzie komunikacji miejskiej nie ma, poziom czytelnictwa jest mniejszy. Częściej czytają kobiety. Cały czas utrzymuje się ich przewaga około 20 procent. Kobiety tworzą większe i prawdopodobnie bardziej stabilne grupy znajomych. I jeżeli jedna czyta, to prawdopodobnie wszystkie jej przyjaciółki zaczną czytać. Po drugie, to głównie kobiety czytają małym dzieciom, przez co nie tracą kontraktu z książką. Młodzież zaczęła czytać również z powodu zwiększonej oferty wydawnictw dla tej grupy wiekowej. Proszę zwrócić uwagę, że w dużych księgarniach regały z książkami dla młodzieży wypierają inną literaturę. I to jest bardzo dobry znak. Najmniej czytają dorośli, szczególnie emeryci, którzy teoretycznie powinni mieć więcej czasu i mogliby ten czas wykorzystać na spokojne przyjemności czyli lekturę.

 
fot. Anna Dembińska

– A czy to nie wynika przypadkiem z tego, że dorośli zatracili w pewnym momencie kontakt z książką i już jest im trudniej wrócić?

Dokładnie tak. Rodzimy się analfabetami i nie mamy naturalnej potrzeby czytania. Możemy żyć bez czytania. Potrzebę sięgnięcia po książkę musimy w sobie wytworzyć. Czytanie osób starszych jest również inwestycją w ich dobrostan. Osoby czytające są bardziej aktywne pod każdym względem, m. in. dlatego dłużej żyją. To brzmi paradoksalnie, że czytanie przedłuża życie. Ale nie dlatego, że litery dają taką możliwość, ale czytający to osoby bardzie świadome, bardziej aktywne. Poznani w książkach znajomi zmniejszają poziom strachu egzystencjalnego. To też lek na samotność. W sytuacji, kiedy umierają kolejni znajomi i członkowie rodziny osób starszych ich miejsce mogą zająć książki. Tak jakby znajomy przyjechał z wakacji i powiadał nam co mu się tam przytrafiło.

– Tu chciałbym zwrócić uwagę na rolę Dyskusyjnych Klubów Książki, które działają przy coraz większej liczbie bibliotek. Z jednej strony dają możliwość rozmów o książce, z drugiej strony poznania realnych znajomych.

Biblioteka jest najbardziej egalitarnym, demokratycznym miejscem. Możemy pójść za darmo i nie mówić po co przyszliśmy. Można po prostu usiąść wśród innych osób w czytelni, wypożyczyć książki, skorzystać z internetu, albo zwyczajnie porozmawiać z bibliotekarką. Na dowolny temat. Dla osoby samotnej to jest bezcenny kontakt. W innych miejscach trzeba albo płacić, albo przyjść w jakimś konkretnym celu, wytłumaczyć się po co się przyszło.

– Biblioteki, szczególnie widać to w mniejszych miejscowościach, przejęły rolę domów kultury. Półżartem można powiedzieć, że starają się przyciągnąć „klienta“ niekoniecznie aktywnością czytelniczą, z myślą, że może przy okazji coś wypożyczy.

– Kluczem jest otwarcie bibliotek w soboty, czyli wtedy, kiedy można przyjść całą rodziną. W Polsce, poza dużymi miastami nie mamy odruchu chodzenia do biblioteki z babcią, dziadkiem lub rodzicami. Rodzice nie maja odruchu pozostawiania dzieci samych w bibliotece, kiedy robią zakupy. Sobota powinna być głównym czasem pracy biblioteki publicznej od rana do wieczora. Wtedy powinny być organizowane zajęcia, warsztaty, spotkania. Wtedy, kiedy możemy przyjść w naszym wolnym czasie. To jest ogromna szansa. Biblioteka, która jest otwarta w czasie, kiedy większość ludzi jest w pracy lub w szkole nie może tego realizować. W ubiegłym roku niemal wszystkie biblioteki w Polsce były otwarte przynajmniej jedną sobotę w miesiącu. I liczba odwiedzających wzrosła o 18 procent. Oczekujemy, że z każdym rokiem przybędzie sobót, w których więcej bibliotek będzie otwartych. Przekłada się to na frekwencję. Widać, że przychodzą całe rodziny.

– Czy jest taki trend, żeby biblioteki otwierać tam, gdzie są ludzie? Na przykład w centrach handlowych?

To jest bardzo dobry pomysł. Tak biblioteki powstawały kiedyś. Nie były budowane w odludnych miejscach, tylko np. na rynkach, tam gdzie były szklaki handlowe. Te dziś są w centrach handlowych, więc i tam powinny być biblioteki. Blisko dworców autobusowych, przystanków, tam gdzie ludzie w naturalny sposób przechodzą, gdzie nie muszą specjalnie iść do biblioteki, bo bardzo często z tego powodu rezygnują. Jeżeli biblioteka jest po drodze, to mama chętnie weźmie książkę dla dziecka lub dla swojego rodzica. Dziecko wracając ze szkoły też zajrzy.

– Czy w przestrzeni publicznej pojawiają się pomysły, aby biblioteki były płatne?

– Nie. Ani po stronie rządzących nie ma takiego pomysłu, żeby wprowadzić jakąkolwiek odpłatność. Także środowisko bibliotekarskie i czytelnicze na takie rozwiązanie by nie przystało. Wszędzie na świecie biblioteki są rodzajem demokratycznej przestrzeni. A ją można zapełnić wtedy, kiedy jest bezpłatna. O dostępie do wiedzy, informacji, piękna czy też usługi jaka jest biblioteka nie może decydować zasobność portfela. Każdy z nas musi wiedzieć, że biblioteka jest za darmo. Proszę się nie bać wchodzić do biblioteki. To jest część naszych praw obywatelskich. Każda bibliotekarka, każdy bibliotekarz tylko państwu pomoże. Kiedy jestem za granicą, w kraju którego języka nie znam, to kiedy potrzebuję pomocy, szukam biblioteki. Bo wiem, że tam zawsze znajdę kogoś, kto mi pomoże. Zachęcam wszystkich do wizyty w bibliotece: to naprawdę urozmaici życie.

– Na ile konkurencją dla bibliotek jest internet? Ludzie coraz więcej czytają na komputerze, czytnikach, coraz większą popularnością cieszą się audiobooki.

– Powinniśmy czytać, bez względu na to na rodzaj nośnika. Jestem historykiem bibliotek, więc wiem jakie rewolucje przechodziły na przestrzeni dziejów. Rewolucja cyfrowa jest na razie najbardziej radykalną. Wybieramy ten nośnik, który jest dla nas najlepszy w danym momencie. W internecie mamy przecież wielką bibliotekę polona.pl z trzema milionami obiektów. Życia nie starczy, żeby to przeczytać. Do tego trzeba dodać platformy komercyjne. Biblioteki bardzo chętnie wykupują dostępy do elektronicznych platform, przede wszystkim z nowościami wydawniczymi. To jest bardzo korzystne. Jeżeli popularny romans lub kryminał chce nagle 50 czytelników, to żadna biblioteka nie kupi takiej ilości egzemplarzy papierowych.

– Stary dowcip wśród pisarzy mówi, że w Polsce jest więcej autorów niż czytających. Jak to wygląda naprawdę?

– Nie jest to prawda. Nam się może wydawać, że wydajemy za dużo książek, ale w porównaniu z innymi krajami o podobnej populacji powinniśmy wydawać trzy razy więcej tytułów niż dziś. Możliwe, że to zwiększyłoby poziom czytelnictwa. Dlatego, że nie ma uśrednionego czytelnika. Każdy z nas ma swoją niszę, coś innego go interesuje, co innego wzrusza. To bardzo często nie są duże grupy. Jeżeli byłaby większa propozycja tytułów, to może każdy z nas znalazłby coś dla siebie.

– A jak prezentuje się Biblioteka Elbląska?

Wyróżnia się nawet bardzo na tle podobnych bibliotek w kraju. Jest to biblioteka, która posiada stary i dobrze zaopiekowany konserwatorsko księgozbiór. Wyrazem uznania była decyzja o wpisaniu zbiorów do Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Jest to najwyższa forma wyróżnienia w Polsce, tylko 13 bibliotek w Polsce, włącznie z Narodową, Jagiellońską i Ossolineum jest wpisanych na tę listę. Decyzja ta została wydana nie tylko w uznaniu dla zbiorów, ale też tego jak biblioteka potrafi zaopiekować się kolekcją oraz szeroko udostępniać swoje zbiory. Biblioteka Elbląska łączy przeszłość z teraźniejszością, budzi emocje. Mieszkańcy mogą być dumni ze swojej biblioteki., która jest jedną z wizytówek miasta. Takich bibliotek życzyłbym innym miastom.

– Miło to słyszeć. I dziękuję za rozmowę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczysta Przysięga Wojskowa
Następny artykułGKS Jastrzębie przegrał ze Stomilem Olsztyn [ZDJĘCIA]