A A+ A++

Jeśli Unia uzna, że już dość i powie ‘państwu już dziękujemy’, to będziemy się z tego cieszyć? Przecież to będzie prawdziwy dramat! Nie chcę, żeby Kaczyński wyprowadził Polskę z Unii, ale to my musimy go zastopować! Nasi partnerzy chcieliby wiedzieć, czy to, co dziś dzieje się nad Wisłą, to złowrogie fanaberie PiS, czy wola większości narodu” — opowiada w „Newsweeku” Donald Tusk, strasząc nieustannie polexitem.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: To się dobrali… Tusk w rozmowie z Lisem straszy Polexitem: „Jesteśmy w punkcie dramatycznie niebezpiecznym”

CZYTAJ TAKŻE: Znowu nie wyszło? Na okładce „Newsweeka” Tusk i słowa „Zdrada albo głupota”. Komentatorzy są rozbawieni: „Pasuje idealnie”

Były premier i były szef Rady Europejskiej straszy w wywiadzie dla „Newsweeka” starym hasłem o polexicie. Próbuje przy tym potęgować obraz rzekomo prorosyjskiego PiS, a w swoich wypowiedziach demonizuje oraz drwi z prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, czy premiera Mateusza Morawieckiego.

Co istotne do odnotowania, lider Europejskiej Partii Ludowej (nazywanej frakcją „chadecką”) popiera „Strajk Kobiet”, a także uznaje niczym lewicowy polityk, że nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego.

Wszystko jednak sprowadza się do wspólnego mianownika. Seans grozy i obsesji na punkcie znienawidzonego przez siebie PiS…

Poniżej prezentujemy 10 wybranych fragmentów z wywiadu Tomasza Lisa z Donaldem Tuskiem.


Wyprowadzą nas z tej Unii? – pyta infantylnie Tomasz Lis. Jak widać, nie ma już tutaj miejsca na zabawę. Są ostre zagrywki i tania propaganda.

Tak, jeśli pozwolimy im rządzić dłuższy czas. (…) Szukanie Camerona w PiS nie ma większego sensu, to był w końcu polityk umiarkowany, kulturalny, Europejczyk do szpiku kości, który popełnił koszmarny błąd. Kaczyński jest do szpiku kości antyeuropejski w sensie kulturowym. Jest antyzachodni. Bardziej niż Unii nie znosi Europy

— odpowiada Tusk.

Nie odważą się zaatakować frontalnie i z otwartą przyłbicą. Więc tak długo, jak sondaże im podpowiadają, że Polacy chcą być w Unii, będą powtarzać: „Unia tak, ale inna”, „Nie do takiej wstępowaliśmy”. I będą ciężko pracować, aby te nastroje się zmieniły. (…) . Antyunijność PiS, nawet jeśli taktycznie lekko skrywana, jest głębsza. Ustawieni są bokiem albo wręcz plecami do Zachodu

— dodaje.

Weto może stać się jednym z etapów wychodzenia z Unii. Na pewno pogrąży naszą reputację i zaostrzy nasze relacje z wieloma członkami Unii

— mówi były szef RE, który przecież sam niedawno krytykował powiązanie wypłat środków europejskich z tzw. mechanizmem praworządności.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Bardzo ryzykowne i krok w niewłaściwym kierunku”. Tak o łączeniu budżetu UE z praworządnością mówił… Tusk

Ci, którzy świadomie dążą do wyprowadzenia Polski z Unii, bo chcą Polski zamkniętej i izolowanej od zepsutego Zachodu, albo pracują na rzecz rosyjskiej strategii, będą mieli wtedy więcej politycznego paliwa

— opowiada Tusk.

Od pewnego czasu narasta obawa, że to coś więcej niż tylko polityczna głupota, bo wpisywanie się w rosyjską strategię nabiera całościowego charakteru. W polityce zagranicznej to antyeuropejskość, entuzjastyczne wsparcie Trumpa, najbardziej prorosyjskiego prezydenta w historii USA, zdumiewająca pasywność rządu PiS w sprawach Białorusi i Ukrainy, zaskakująca potulność w relacjach z Moskwą. W polityce wewnętrznej przypominają Rosję w sposób uderzający

— mówi były premier, który stawiał na „reset” z Moskwą i spacerował na sopockim molo w przyjaznej atmosferze z Władimirem Putinem.

Na celownik został wzięty premier Mateusz Morawiecki.

Historia premiera wskazuje jednoznacznie, że ma nieprzeciętne zdolności przystosowawcze. Byłem świadkiem w czasie mojego premierostwa tej łatwości przystosowania się, szczególnie do szefów. (…) Szczerze powiedziawszy, nie koncentrowałem wówczas uwagi na Mateuszu Morawieckim i na tym, co robi po godzinach pracy. Jako członek rady gospodarczej nie odgrywał jakiejś aktywnej i znaczącej roli

— czytamy.

Słowa, które wypowiedział teraz jako premier, mają znaczenie nie dlatego, że Mateusz Morawiecki ma znaczenie. Dobrze wiemy, kto rządzi i kto ponosi pełną odpowiedzialność, niestety nie konstytucyjną, za to, co w Polsce się dzieje. Ale od strony formalnej to, że właśnie premier wygłasza w Sejmie taką antyeuropejską filipikę, to jest bardzo poważny krok w zagrożeniu polexitem. Tych słów już się nie wycofa. Były słyszane w Warszawie i w innych stolicach. Można je uznać za niemądre, kłamliwe, ale nie można zlekceważyć

— stwierdza Tusk. Atak na szefa rządu śmiało można uznać za uznanie, że premier Morawiecki jest ważną i niebezpieczną dla opozycji postacią.

Jedno w Donaldzie Tusku się nie zmieniło. To jego obsesja i stała próba demonizowania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Kaczyński ma żądzę władzy, ale nie ma głowy do rządzenia, więc właściwie stał się dla Polski uciskającym wszystkich żelaznym gorsetem. To jest na swój sposób człowiek inteligentny, ale nikt nie byłby w stanie koordynować działań w czterdziestomilionowym państwie w XXI wieku własnoręcznie bez mądrze skonstruowanej hierarchii, gdzie każdy dokładnie wie, za co odpowiada. Pandemia bardzo wyraźnie pokazała, jak bardzo chaotyczna jest ta ekipa i jak nieprzygotowana na trudne czasy

— mówi polityk, który uciekł do Brukseli zanim jego formacja doznała druzgocącej klęski wyborczej…

Jeśli Unia uzna, że już dość i powie „państwu już dziękujemy”, to będziemy się z tego cieszyć? Przecież to będzie prawdziwy dramat! Nie chcę, żeby Kaczyński wyprowadził Polskę z Unii, ale to my musimy go zastopować! Nasi partnerzy chcieliby wiedzieć, czy to, co dziś dzieje się nad Wisłą, to złowrogie fanaberie PiS, czy wola większości narodu.

— dodaje. Czy tych słów nie należy uznać za wezwanie do swego rodzaju rewolucji?

Kompromis w polityce z definicji jest czymś pożytecznym, a nie nagannym. Oczywiście do pewnych granic. PiS i Orbán te granice przekroczyli. Unia budzi się z ideowego i moralnego letargu. Coraz wyraźniejsze jest non possumus, jeśli chodzi o fundamenty demokracji liberalnej – rządy prawa, wolność jednostki, prawa mniejszości etc.

— czytamy.

Zabrzmi to może kontrowersyjnie, ale ja wcale nie jestem zagorzałym kibicem radykalnych kroków Unii Europejskiej wobec Polski. Przecież będę tu żył. Moje dzieci i wnuki również chcą żyć w Polsce. PiS jest tylko epizodem. I nie chcę, żeby w Unii doszło do takich decyzji, których nie będziemy już w stanie cofnąć. Bo ten wielki statek płynie i skręca bardzo powoli. Ale jak już skręci, to skręci

— próbuje straszyć nową zagrywką. Czyli mamy wyrzec się suwerenności i polskich interesów, znów stawiając na spływ w „głównym nurcie”?

Polska przez dość długie lata budowała pozytywny wizerunek całego regionu. To my byliśmy pryzmatem, przez który oceniano Europę Środkowo-Wschodnią. Dlatego właśnie po kilku latach rządów PiS na nowo pojawia się na Zachodzie pytanie, czy rozszerzenie nie było przedwczesne. (…) Powstała obawa, że eurosceptycyzm to nie jest tylko metoda negocjacyjna, a odwrót od demokracji to nie epizod, ale tendencja społeczna. I że od Unii odwracają się nie rządy, tylko narody

— mówi Tusk w rozmowie z Lisem, powracając do narracji Platformy o rzekomej roli Polski jako lidera regionu i wzoru dla innych państw. Ile można tak bajać?

Donald Tusk, pełniący obecnie funkcję szefa Europejskiej Partii Ludowej (rzekomo europejskiej chadecji), przemawia już niczym polityk lewicy.

Nie ma powrotu do kompromisu aborcyjnego. (…) PiS go zniszczyło, bo chciało tej konfrontacji. Co do istoty problemu, nikt, ani biskupi, ani partyjni liderzy, nie powinni uzurpować sobie prawa do decydowania w tej sprawie. To jest wybór, przed którym staje kobieta, a nie ksiądz. Rozumiem też niechęć do referendum

— stwierdza.

Kiedyś można było uważać, że Kościół ma moralny mandat do tego, aby starać się narzucać własną filozofię. Ale moralne bankructwo hierarchii w wielu sprawach, de facto odebrało jej mandat także do zabierania wiążącego głosu w tej kwestii. Rozwiązania idealnego nie ma i nie będzie. Dylematy moralne i społeczne pozostaną nierozwiązane. Wolność wyboru wydaje się w tym kontekście lepsza niż kościelny i państwowy przymus. Oczywiście, każda wolność ma swoje granice

— dodaje, stając po stronie agresywnych i wulgarnych feministek spod sztandaru „Strajku Kobiet”.

W rozmowie padło też pytanie o słynne wulgarne hasło Marty Lempart i jej kompanek. Mowa oczywiście o paskudnym „Wyp…dalać”.

Wychowałem się na podwórku i stadionie, mieszkałem lata całe w hotelach robotniczych, więc nie będę udawał oburzonego. Ale nie wszystkim łatwo przyzwyczaić się do tego, że w debacie publicznej pojawiają się takie słowa

— odpowiada Tusk.

Oczywiście złość, jak najbardziej uzasadniona, nie zastąpi projektów i idei. W tej bez wątpienia rewolucyjnej atmosferze trzeba chronić nas samych przed nienawiścią i pogardą. Ale, mimo bardzo twardego języka, protestujący opowiadają się przeciw nienawiści i pogardzie, jednoznacznie za godnością, wolnością i uczciwością. To tylko pozorny paradoks. Poza wszystkim, wolę już, kiedy ludzie mówią złej władzy „wypierdalać”, niż kiedy władza mówi do obywatela „spieprzaj dziadu”

— mówi w paskudnych słowach, które mogą świadczyć jedynie o miałkości…

W wywiadzie Tuska nie mogło zabraknąć stałego pytania o jego aktywny powrót do polskiej polityki. Z którą partią wiąże nadzieje?

Ja naprawdę jestem tak przejęty polską sytuacją, że mi jest dość obojętne, jakie która partia ma sondaże. Bo dobrze wiem, że to musi wykroczyć bezwzględnie poza banalną konkurencję między partiami

— odpowiada. Wypływa więc uruchamiana od czas do czasu strategia pt. zjednoczona opozycja?

Znowu uwierzyłem, że się budzimy, że nie będziemy tylko z podziwem klaskali Białorusinom, Mołdawii czy Rumunom, którzy potrafili tygodniami demonstrować przeciwko skorumpowanej władzy, czy Amerykanom za wybór Bidena

— dodaje były szef Platformy. Szkoda, że tak szybko zapomniał, jak to kilka lat temu protestowano… ale przeciwko jego władzy.

Tylko na tyle stać Donalda Tuska i jego akolitów? Straszenie, grożenie i demonizowanie… To jedyny „program”. Jak widać, nic się nie zmieniło. Ulica i zagranica to jedyne koła ratunkowe opozycji, a jej mentor stracił dawną formę.

— Nic nowego! Prof. Krasnodębski: Tusk przejawia postawę klientelistyczną, neokolonialną: bądźmy cicho, siedźmy grzeczni, potakujmy

— Marek Pyza: To już nie „duży miś” z „innej ligi”. To pół-bóg. Tusk jest politykiem europejskim pełną gębą. Zdecydowanie nie polskim

— Jakub Maciejewski: Dlaczego Donald Tusk wie tak niewiele o europejskiej polityce? Już chyba sprzątaczka z Europarlamentu zna więcej zakulisowych gier

— Marcin Wikło: Studium dwóch przypadków. Tusk martwi się o Polskę co najmniej tak bardzo, jak Scheuring-Wielgus o Kościół

kpc/”Newsweek”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKościół uruchamia stronę dla skrzywdzonych seksualnie
Następny artykułPoznań: Wielkopolska Izba Lekarska uruchomiła akcję szczepień przeciwko grypie dla lekarzy i seniorów