A A+ A++
Spotkanie prezesa GKS Katowice z kibicami pokazało, że po kilku latach względnej normalności, w GKS Katowice znów jest patologia. Kibole wchodzą prezesowi na głowę, ten chce im się podlizać, ale jednocześnie zapomina kto go zatrudnia i od kogo zależy jego dobre samopoczucie.

Spotkanie Krzysztofa Nowaka z ultrasami GKS-u robi się słynne na całą Polskę. Wszystko za sprawą z jednej strony słów, które na nim wypowiadał, a z drugiej za sprawą postawy kibiców. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi, odsyłamy do naszego tekstu TUTAJ.

Dla kibiców wszystko

Coś, co najbardziej rzuca się w oczy, słuchając „rozmowy” Krzysztofa Nowaka z kibicami, to wielka chęć prezesa przypodobania się najbardziej zagorzałym fanom GKS-u.

Te deklaracje, te spotkania, wreszcie uleganie praktycznie każdej sugestii.

Kibice skarżą się, że ochrona kontroluje ich przy wejściu do hali? Prezes obiecuje, że sprawdzi o co chodzi, ale zakłada jednocześnie, że „chyba jesteśmy nadgorliwi„.

Kibice skarżą, że ochrona nosi komiarki podczas meczów? Prezes deklaruje, że od nowej rundy już nie będzie.

Kibicom nie podoba się trener Rafał Górak? Prezes uspokaja, że jeszcze tylko 5 miesięcy i w klubie już go nie będzie.

Kibice obrażają pracowników GKS-u (również tych będących na sali), nazywając ich „patafianami”, „chujograjkami” czy „rakiem klubu”? Prezes pokornie słucha tych wyzwisk. Co więcej, twierdzi, że np. z dyrektorem sekcji piłkarskiej GKS-u zupełnie nie zgadza się w kilku kwestiach.

Kibice skarżą się, że nie mogą w swoim sklepie sprzedawać biletów na mecze? Nowak odpowiada, że przecież wiecie, że ja chciałem wam pozwolić, ale dostałem telefon, że macie w ofercie wzywające do nienawiści wlepki. I tak dalej w ten deseń.

Kibice chcą wjeżdżać na klubowy parking? Proszę bardzo, już otwieramy.

Kibice narzekają na frekwencję na meczach i twierdzą, że to wina słabego marketingu? Nowak odpowiada, że na mecz z Miedzią Legnica bilety będą więc po 5 zł. – To jest dobrze już wreszcie, czy nie? – upewnia się.

Kibice mówią, że gówno ich obchodzi jak jest w innych klubach, prezes siedzi cicho. Podobnie jak wtedy, kiedy jeden z kiboli podnosi głos i właściwie na niego krzyczy.

Gdyby kibice powiedzieli, że jak spacerują sobie po klubowych korytarzach, to widzą, że jest brudno, Krzysztof Nowak pewnie by im przytaknął i stwierdził, że rzeczywiście sprzątaczka sobie nie radzi.

Prezes GKS-u tak bardzo spoufali się z wierchuszką kibiców GKS-u, że spotyka się z nimi na ławce, odpowiada na wiadomości na messengerze, a nawet wysyła im screen klubowego konta, żeby pokazać, że nie narobił długów.

Do tego te wszystkie okrągłe zdania, że kibice są ważną częścią GKS-u, a jak zaśpiewali po hokejowym meczu z Unią Oświęcim, to prezesa aż ciary przeszły.

Jednocześnie Nowak zapewnia, że „nigdy nie lansował się na przyjaciela kibiców„. Wcale. Żeby było jasne, to nie zarzut, bo każdy może mieć przyjaciół gdzie chce, nawet wśród kiboli. Ważne jednak, żeby ci „przyjaciele” nie wchodzili prezesowi klubu na głowę, nie mówili mu co ma robić, nie wybierali mu trenera i nie obrażali pracowników.

Czy to wygląda poważnie, że na publicznym spotkaniu prezes mówi do kibiców nawet nie po imieniu, tylko po ksywie?

Miasto jest złe

Z drugiej stronu prezes uderza we właściciela GKS-u, czyli miasto. Trzeba jasno powiedzieć, że finansowanie rzekomo zawodowego klubu z pieniędzy podatników, to patologia. Niemniej, wystawianie swojego mocodawcy na strzał, dając do zrozumienia, że władzom Katowic nie zależy na awansie (może nie zależy) do Ekstraklasy, to, delikatnie mówiąc, zachowanie nie na miejscu. Instynkt samozachowawczy minus 100. Oczywiście, Krzysztof Nowak ma w tym swój cel. Wiecie, ja chciałem zrobić to i tamto, zatrudnić więcej ludzi, może nawet zwolnić trenera Góraka, ale nie bardzo mogę, bo muszę za wszelką cenę pilnować budżetu. Ale i to się nie udaje, o czym świadczą liczby z raportu okresowego za IV kwartał 2023 roku (TUTAJ).

Nadal chcę się z wami spotykać

Poprzedni prezes Marek Szczerbowski też spotkał się z kibicami. Jak potem mówił, było to spotkanie pierwsze i zarazem ostatnie. Nie chciał rozmawiać w podobnej atmosferze, jak ta na spotkaniu w MDK „Koszutka”. Potem odciął kibicom możliwość zarabiania na klubie, przetrwał bojkot i odszedł na swoich zasadach.

Jego następca w niecałe pół roku tak „odbudował” kontakty z kibicami, że musi (może nie musi) wysyłać im screeny z klubowego konta i wysłuchiwać jak wulgarnie obrażają jego i pracowników GKS. Co na wszystko mówi Krzysztof Nowak? Spokojnie, nie musicie mnie kochać, ale ja się was nie boję i nie mam z wami problemu. Dlatego chętnie będę się z wami spotykał. Możecie wpaść na kawę na Bukową. Tylko wcześniej zadzwońcie, żebym był  w klubie.

Nie jest jednak tak, że wszystko co mówił Krzysztof Nowak podczas spotkania z kibicami było złe. Powiedział bowiem jedno bardzo ważne zdanie – Tylko znowu są głosy: przyszedł Nowak do GKS-u i kibice zaczęli się panoszyć w klubie.

To nie są głosy. To fakty. To patologia, która z pewnością zachęci zarówno trenerów, piłkarzy, jak i pracowników klubu do wytężonej pracy. A jeśli wyniki nie będą się zgadzać, to kibice zawsze mogą przecież skorzystać z zaproszenie prezesa i przyjść na Bukową. A że zamiast do jego gabinetu skręcą do szatni, to przecież nikt się nie będzie takimi drobnostkami przejmował. Jeszcze nikomu „rozmowa wychowawcza” nie zaszkodziła, prawda? No może poza prezesem Nowakiem, którego kadencja w GKS-ie może być bardzo krótka. Tak właściwie to ratuje go głównie to, że nikt do GKS-u nie chce przyjść pracować.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł🔸 Nieruchomości małopolskie – gdzie szukać okazji do inwestycji?
Następny artykułKiedy przychodzi czas na relaks