A A+ A++

Wszystkie dzisiejsze działania i prokuratury, i  zespołu ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy, są obarczone piętnem czasu. Lata później prowadzenie rzetelnego śledztwa jest znacząco utrudnione. W pierwszych dniach po katastrofie na śmierci prezydenta i elity państwa polskiego oczy całego świata skupione były na Polsce. Można było nacisnąć na Rosję.

Katastrofa smoleńska zraniła Polaków. Te rany jątrzą się, krwawią do dziś. Trudno jest zapomnieć, wybaczyć, kiedy wokół nadal wątpliwości, chaos, nawet drwiny. Tak haniebny stosunek do ciał zmarłych, wraku samolotu, ale i do rodzin ofiar.

Dlaczego część polityków, z Donaldem Tuskiem na czele próbuje do dziś ośmieszyć sprawę smoleńska? Oddalić w zapomnienie? Dlatego właśnie, by jedyną alternatywą dla wyników rosyjskiego śledztwa i powielającego je tezy śledztwa komisji Millera, był wybuch, zamach, teorie spiskowe. By zdyskredytować polityków PiS, oskarżyć o robienie polityki na trumnach. Ośmieszyć. Zapomnieć o odpowiedzialności.

A odpowiedzialność polityczna państwa polskiego z 10 kwietnia 2010 r. jest ogromna. To na barkach polskiego premiera, Donalda Tuska, spoczywał ciężar wyjaśnienia sprawy. Kiedy umiera głowa państwa, nawet z opozycyjnego obozu politycznego, szanujące się państwo nadaje sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, godnego pochówku ofiar, bezwzględny priorytet.

Donald Tusk obawiał się natomiast nie okazania słabości państwa, niekompetencji, zarzutów merytorycznych. Bał się szumu medialnego, złego PR-u, co wiemy z nagranych, w zarządzanej wówczas przez niego, kancelarii premiera rozmów z Edmundem Klichem, którego pozostawił samego z Rosjanami bez żadnego merytorycznego, ani nawet finansowego, wsparcia. Urażony, arogancko odpowiadał na jego próby kontaktu. Sabotował działania państwowego urzędnika, który był oddelegowany na tak trudny odcinek, do współpracy z Rosjanami.

Ówczesny premier, to także jawi się w nagraniach ujawnionych przez Anitę Gargas, wolał lżejszą tezę o wypadku od teorii spiskowych, nawet jeśli te okazałyby się prawdziwe. Chciał, jeszcze w kwietniu, społecznego zapomnienia o sprawie, nie rzetelnego jej zbadania. Bał się reakcji wyborców.

Wiedział o alternatywnej do konwencji chicagowskiej drodze prawnej do zbadania katastrofy, na pewno już w momencie rozmów z Edmundem Klichem. Potem stwierdził na konferencji prasowej, że innej ścieżki prawnej nie było. Jak państwo polskie wygląda w porównaniu choćby z Holandią, która rzuciła wszystko, by wyjaśnić śmierć swoich obywateli w zestrzelonym przez Rosjan, jak się później okazało samolocie?

Gdzie jest dziś wrak”? Można pytać cynicznie, kiedy od 6 lat rządzi w Polsce PiS, które obiecało sprawę wyjaśnić. Pamiętajmy, że Rosji nie zależało ani wówczas, ani tym bardziej dziś na współpracy w tej materii. 11 lat temu być może jeszcze się obawiano reakcji świata, nacisku politycznego, medialnego. Ale skoro ówczesny polski premier bagatelizuje sprawę do dziś i jedynymi których oskarża, pozostają jego krajowi polityczni oponenci, Rosjanie nie mają zmartwień. Można zatem sprawę badać i następne 10 lat, oczekiwać na dokumenty, dowody, archiwa. Jak te z Katynia, czy z obławy augustowskiej.

Jednak 10 kwietnia 2010 r. nie rządziła w Polsce komuna, nie mieliśmy wojny. Mimo to byliśmy słabi. Nic nie zastąpi pierwszych dni po katastrofie. To wówczas państwo polskie powinno stanąć na wysokości zadania.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułYuri’s Night 2021 i wrocławska edycja – świętowanie splotu rocznic ery kosmicznej
Następny artykułW Bieszczadach śniegu po kolana. Pogoda szybko się zmienia, teraz góry są wyjątkowo niebezpieczne