A A+ A++

To filmujące policjantów posłanki, np. Scheuring-Wielgus i Jachira, są w Polsce najwyższym prawem. Zatem Ave, Joanka!, Ave, Klaudia!

Joanna Scheuring-Wielgus bawi się w Filipa Mosza. To grany przez Jerzego Stuhra bohater filmu „Amator” Krzysztofa Kieślowskiego. W Sejmie się bawi, na ulicy się bawi, wszędzie, gdzie ma okazję. Bawi się w filmowca, a jej certyfikatem zawodowym, potwierdzającym, że należy do branży filmowej, jest legitymacja poselska. Przede wszystkim podczas interwencji policji się bawi i macha legitymacją. Tylko nigdy nie upublicznia ataków na policjantów. Widocznie wtedy bateria jej się wyczerpuje.

Podczas zabawy posłanka Joanka czasem zakłada jakieś czerwone wdzianko, żeby było ją lepiej widać. I czuje się świetnie, jakby była na pikniku albo potańcówce. To, że przeszkadza policji nie jest ważne, bo tylko ona się liczy. Nie jest ważne, że używa legitymacji poselskiej i immunitetu, żeby osłaniać zadymiarzy czy choćby tych, którym z ust leje się wspaniały potok komplementów wobec policjantów, np. „ch…e”, „wypier…ać”, „gnoje”, „je…,ać psy”. Ważne, że w ten sposób broni demokracji i wolności, a także wolności słowa.

Joanna Scheuring-Wielgus porusza się w tanecznym pląsie wśród tłumu i interweniujących policjantów w swoim czerwonym płaszczyku, bo ma legitymację i immunitet, więc wszystko jej wolno. Wolno jej na przykład zapytać policjanta o nazwisko, a kiedy ten jej poda swoje dane, zaraz dzieli się nimi z tłumem. Po czym zidentyfikowana na tej podstawie żona policjanta dostaje groźby i kulturalne pozdrowienia, z towarzyszącym im całym kloacznym repertuarem.

Zabawa trwała w najlepsze na facebookowym profilu posłanki, gdzie z ilorazem inteligencji dochodzącym do 200 (absolutny geniusz) zauważyła: „Według KSP popełniłam straszną zbrodnię, bo ujawniłam imię i nazwisko policjanta. I teraz… jego małżonka otrzymuje niemiłe wiadomości. Tymczasem ja o żonie pana policjanta nie wspominam, bo żona pana policjanta zupełnie mnie nie interesuje”. No, właśnie, żona pana policjanta zupełnie jej nie interesuje, podobnie jak zapewne dzieci. Interesuje ją bowiem wyłącznie Joanna Scheuring-Wielgus.

Chętnych do wstępowania w roli Filipa Mosza jest sporo, głównie posłanek KO i Lewicy (posłów też, ale posłanki są wyraźnie wrażliwsze występując w roli uchwytu do smartfonu). Poważną konkurencją dla Joanny Scheuring-Wielgus jest na przykład posłanka Klaudia Jachira. I ona też się stara mieć na sobie coś w ostrych kolorach, żeby ludzkość o niej nie zapomniała. Jakaż to bowiem byłaby dla ludzkości strata, gdyby nie znała wcześniej performerskiej i lalkarskiej twórczości pani Klaudii, a obecnie jej twórczości filmowej.

Pani posłanka Joanka może sobie pląsać ze smartfonem i ujawniać nazwisko policjanta, bo to zamordystyczna Polska, a nie demokratyczna Francja. To tylko w demokratycznej Francji mogło 20 listopada zdarzyć się coś takiego, że w Zgromadzeniu Narodowym (niższej izbie parlamentu) przyjęto ustawę o kompleksowym bezpieczeństwie. A w niej art. 24, zgodnie z którym za ujawnienie wizerunku, danych albo czegokolwiek, co pozwala zidentyfikować interweniującego policjanta bądź żandarma grozić będzie kara roku więzienia i grzywny w wysokości 45 tys. euro.

We Francji szef tamtejszego MSW, Gerald Darmanin, bezwstydnie argumentował, że kara za ujawnienie danych albo wizerunku policjanta bądź żandarma ma „chronić tych, którzy nas chronią”. Pod wpływem krytyki zgodził się na dopisek, że musi się to odbywać „bez uszczerbku dla prawa do informacji”. Jednakowoż trzeba ukrócić falę nienawiści, szczególnie w mediach społecznościowych, jaka pojawia się po przypadkach ujawnienia wizerunku czy danych policjantów bądź żandarmów.

Francuska opozycja zagrzmiała, że art. 24 to prawo szkodliwe, gdyż policję i żandarmów trzeba kontrolować. Na przykład wtedy, gdy jak podczas demonstracji 17 listopada 2020 r. w pobliżu Palais-Bourbon (siedziby Zgromadzenia Narodowego) policjanci zatrzymali 33 osoby i nawet dwoje dziennikarzy. Dziennikarzy? Świat się kończy. W zamordystycznej Polsce tego nie ma, gdyż są posłanki Joanka i Klaudia, a one to dużo więcej niż jakiekolwiek ustawy i artykuły w tych ustawach.

U nas na straży właściwie wszystkiego, więc nie warto wymieniać różnych wartości, są takie posłanki jak Joanka czy Klaudia (i wiele innych). I nie ma art. 24. W zamordystycznej Polsce to nie do pojęcia, żeby taki przepis mógł odbierać posłance Joance prawo do informacji i wolność. Dzięki którym może kiedyś zostanie kimś takim, jak Krzysztof Kieślowski. I nie jest ważne, że może się wydawać, iż posłanki traktują swoje legitymacje oraz immunitety jako tarcze dla działań anarchistycznych, a wręcz chroniących bezprawie. To posłanki są bowiem najwyższym prawem. I ich płaszczyki w ostrych kolorach oraz smartfony. Nic innego się nie liczy. Zatem Ave, Joanka!, Ave, Klaudia!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSala gimnastyczna w Dzikowcu będzie miała nowy dach. Gmina Nowa Ruda modernizuje też budynki komunalne
Następny artykułZnów dużo nowych zakażeń w ciągu doby. Blisko tysiąc osób w kwarantannie