A A+ A++

W sieci pojawiło się nagranie przedstawiające ukraińskiego żołnierza naprowadzającego ostrzał artyleryjski na rosyjskie pozycje za pomocą komercyjnego drona. Wyjaśniamy jak się to robi.

Drony sprawiły, że dawna królowa wojny, a więc artyleria wróciła nijako do łask, ponieważ ta widzi teraz dalej i więcej oraz jest bardziej efektywnym kosztowo rozwiązaniem i bezpieczniejszym w użyciu środkiem rażenia przeciwnika daleko za liniami frontu niż lotnictwo.

Kwestią kluczową jest zapewnienie odpowiedniego rozpoznania i przekazywanie koordynat możliwie jak najszybciej. Kiedyś do tego celu służyli obserwatorzy artyleryjscy, którzy byli w stanie określić dokładną pozycję celu w stosunku do siebie, a następnie przekazać koordynaty drogą radiową do baterii artyleryjskiej.

Wcześniejsze konflikty pokazały wagę dronów zwiadowczych, ale dotychczas nie było sytuacji kiedy to obydwie strony dysponowały skutecznymi metodami ich zwalczania. Poniższe nagranie pokazuje, dlaczego do strącania nawet komercyjnych dronów są używane na wschodzie znacznie droższe systemy przeciwlotnicze pokroju np. zestawów Piorun lub Mistral.

Widać na nim jak ukraiński żołnierz koryguje ostrzał artyleryjski na grupę trzech rosyjskich pojazdów opancerzonych, z czego jeden wygląda na kołowy transporter z rodziny BTR, a drugi na MT-LB. Ukraińcy pokazali, że opracowali polowy system synchronizacji, który pozwalać ostrzeliwać rosyjskie cele zaledwie nawet w ciągu paru minut od wykrycia.

Można rzec, że jest to wielka improwizacja, która ma naśladować działanie profesjonalnego systemu zarządzania polem walki pokroju polskiego Topaza od WB ELECTRONICS, znacząco przyspieszającego przepływ informacji.

Na nagraniu wygląda, że mamy do czynienia z dronem od DJI Technology Co, gdzie do standardowego kontrolera RC-N1 domontowano dość pokaźny tablet. Warto zaznaczyć, że firma oficjalnie wycofała się z ukraińskiego i rosyjskiego rynku z końcem kwietnia. Ukraińcy oskarżali chińską firmę o dostarczanie informacji Rosjanom, ale problemem jest urządzenie i powiązana z nim usługa DJI AeroScope mogąca zidentyfikować i zlokalizować posiadacza drona.

W takim przypadku użytkownicy są zmuszeni do każdorazowej zmiany punktów startu i lądowania, ponieważ zdarzały się przypadki rosyjskich ataków artyleryjskich bądź rakietowych na pozycje żołnierzy lub pomagających im hobbystów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrezydent: Świątek jest wielką gwiazdą światowego tenisa
Następny artykułWładimir Putin grozi Zachodowi: Uderzymy w nowe cele