A A+ A++

W nocy z soboty 25 marca na niedzielę 26 marca zmienia się czas z zimowego na letni. Zyskujemy więcej światła słonecznego do wykorzystania po południu, ale co z naszym zdrowiem?

Z soboty na niedzielę (z 25 na 26 marca) przesuniemy zegarki o godzinę do przodu, z 2:00 na 3:00.

Ludzie nie lubią, gdy wytrąca się ich z naturalnego rytmu. Dlatego wielu ucieszyło się po wypowiedzianych w 2018 r. słowach ówczesnego przewodniczącego UE Jean-Claude Junckera, że UE odejdzie od zmiany czasu. Od tego momentu nie zapadła jednak żadna decyzja, by tak się miało stać. I nadal dwa razy w roku przesuwamy wskazówki zegarków – raz wczesną wiosną o godzinę do przodu, a potem jesienią do tyłu. Zwolennicy tego rytuału uzasadniają to ekonomicznie, ponieważ można dłużej wykorzystać światło słoneczne i oszczędność energii związaną z krótszym czasem korzystania ze sztucznego światła. Przeciwnicy zaś to kwestionują, pokazując, że jest to proces szkodliwy dla naszego zdrowia.

Zmiana czasu a większe ryzyko dla serca

To, że zmiany czasu wpływają na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne potwierdzają badania naukowe. W 2014 r. na dorocznym spotkaniu American College of Cardiology w Waszyngtonie przedstawiono wyniki analizy przeprowadzonej w latach 2010-2013. Obejmowała ona historię przyjęć pacjentów z zawałami do szpitali w amerykańskim stanie Michigan. Zauważono, że liczba pacjentów z zawałami serca przyjmowanymi w pierwszy poniedziałek po wiosennej zmianie czasu, rosła o 25 proc. Przy jesiennej zmianie tendencja była odwrotna. Liczba odnotowanych zawałów spadała wówczas o 21 proc.

Z kolei badanie opublikowane w USA w 2009 r. pokazywało, że w poniedziałek, po przejściu na czas letni, liczba wypadków przy pracy rosła o 5,7 proc. w stosunku do średniej. Podejrzewa się, że stoją za tym kłopoty z koncentracją, związane z niewyspaniem i zaburzeniem rytmu dobowego.

Krótszy sen, gorsze samopoczucie

Zmiana czasu z zimowego na letni może u niektórych osób nasilać zjawisko tzw. depresji sezonowej. To zaburzenia nastroju, pojawiające się cyklicznie najczęściej jesienią i zimą. Za kluczowy czynnik w rozwoju tego typu spadku nastroju uznaje się sezonowe zmiany długości dnia i nocy oraz intensywności światła słonecznego. Z tego powodu nawroty obserwuje się cyklicznie w konkretnych porach roku. Analiza ponad 185 tysięcy zachorowań na depresję w latach 1995-2012 wykazała ich wzrost o prawie 11 proc. właśnie w okresie zmiany czasu z letniego na zimowy. Najprawdopodobniej przyczyną jest zmiana rytmu dobowego, która wiąże się z zakłóceniem wydzielania niektórych hormonów, m.in. melatoniny, nazywanej hormonem snu. W rezultacie grożą nam nocne pobudki i ciągłe uczucie niewyspania.

Trudny pierwszy tydzień

Kardiolog i hipertensjolog dr n. med. Piotr Gryglas za najtrudniejszy dla naszego organizmu wskazuje tydzień, który następuje po zmianie czasu. To tzw. okres adaptacyjny, po którym nasz organizm dostosuje się do nowego rytmu dobowego.

– Zmiana czasu wpływa na wszystkich i zawsze jest to wpływ niekorzystny, ale są osoby bardziej i mniej na to wrażliwe – mówi kardiolog. – Ludzie, w tym okresie przystosowywania się do nowych warunków, są rozdrażnieni, apatyczni, zdekoncentrowani. Największe znaczenie ma to dla naszej psychiki. W pierwszym tygodniu po zmianie czasu, zwłaszcza w poniedziałek, może też dochodzić do częstszych incydentów sercowych, bo to się wiąże z większym stresem, że trzeba wcześniej wstać, nie zaspać i przeorganizować się. To powoduje wzrost ciśnienia tętniczego i mogą się pojawić zaburzenia rytmu serca. Natomiast zmiana tzw. rytmu dobowego może mieć wpływ na przebieg choroby sercowo-naczyniowej, ponieważ nasz układ sercowo-naczyniowy poddany jest zasadom chronobiologii, czyli działa zgodnie z rytmem dnia i nocy. W czasie nocnego odpoczynku mamy niższe ciśnienie i niższe tętno, które wzrasta, kiedy się wybudzamy i przygotowuje nas, a dokładniej układ sercowo-naczyniowy, do dziennej aktywności. Narzucona sztucznie i nagle zmiana stylu wybudzania się powoduje dysonans w naszej chronobiologii, czyli naszym wewnętrznym zegarze. On się dość szybko, bo w ciągu dwóch tygodni, przystosowuje do nowych warunków, ale u niektórych pacjentów przebiega to dość burzliwie – wyjaśnia dr Piotr Gryglas.

Dr n. med. Michał Sutkowski, specjalista chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych jest bardziej ostrożny w ocenie wpływu zmiany czasu na zdrowie.

– Bardzo trudno ustalić ciąg przyczynowo-skutkowy – mówi dr Sutkowski. – Przesunięcie tego zegara do przodu sprawia, że krócej śpimy. O bardzo wczesnej godzinie ten skrócony sen ma znaczenie, bo gdy jest go za mało, jesteśmy zmęczeni, zdekoncentrowani, osłabieni, gorzej nam się myśli i pracuje. Zauważalne jest w ciągu kilku najbliższych dni po zmianie czasu u pewnych osób, że są bardziej narażone na kłopoty z sercem. Związane jest to z tym, że nasz organizm rano wytwarza więcej hormonów walki, m.in. adrenalizy. Do tego dochodzi jeszcze stres, związany z tym, że po zmianie czasu musimy wcześniej zacząć funkcjonować. To się kumuluje i dla niektórych może być niebezpieczne. Jednak dla zdrowego człowieka, taka zmiana czasu raczej nie ma znaczenia, dla chorego zaś też wielkiego mieć nie powinna – podsumowuje dr Sutkowski.

Skutkami zaburzenia rytmu dobowego mogą być też problemy ze snem, pojawiające się przez kilka kolejnych dni, uczucie większego zmęczenia, zaburzenia nastroju, kłopoty z koncentracją. Jednak u większości osób większa dawka światła słonecznego powinna dość szybko te problemy złagodzić.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFinał 31. Zimowej Giełdy Piosenki. Wyrównany poziom. “Kilku artystów zjadł stres”
Następny artykułMaciej Nowakowski i Przemysław Urbaniak zostają w Arged KPR Ostrovia