A A+ A++

O przyjaźni w pracy, pasji do medycyny, przedsiębiorczości i misji kobiet dla kobiet opowiada Joanna Szyman, prezes zarządu NEO Hospital. Wraz z grupą menedżerek i dyrektor medyczną poznaną w krakowskim Scanmed, założyły Szpital na Klinach. Dziś szpital ten jest jednym z liderów  chirurgii robotycznej w Polsce. Dotychczas zoperowano w nim 765 pacjentów, w tym 616 mężczyzn i 149 kobiet. W ciągu 2022 roku wykonano 365 zabiegów, z czego 63 to zabiegi w dziedzinie ginekologii.

Jak powstał taki kobiecy team Szpital na Klinach w składzie Joanna Szyman, Józefa Job, Aneta Sowińska i Monika Ziobro? Jak się poznałyście?

Spotkałyśmy się w pracy. Z Anetą pracuję najdłużej, bo od 2005 roku. Jej ówczesny szef przedstawił mi ją jako osobę do zadań „niemożliwych”. Od tamtej pory pracujemy razem. Dużo czasu spędzamy również prywatnie, mamy wspólne pasje związane z podróżami. Przejechałyśmy spory kawałek świata, w sumie blisko 100 różnych krajów, byłyśmy między innymi w Japonii, w Argentynie, w Iranie, w Uzbekistanie, w Korei, czy na Filipinach. Od 2008 roku pracowałyśmy razem w Scanmed. Ja początkowo jako dyrektor handlowy, Aneta jako dyrektor administracji.

Monika dołączyła do nas na początku 2010 roku i od razu poczułyśmy tę samą energię do działania. Była energiczna, kreatywna i niezwykle pogodna.

Natomiast z Józefą również poznałyśmy się w Scanmed w 2011 roku, gdzie była wówczas dyrektorem medycznym sieci przychodni, które łączyłyśmy z innymi firmami z grupy. Zaimponowała mi jej skuteczność, siła, determinacja i hart ducha. I w ten sposób nasza czwórka spotkała się na polu zawodowym, gdzie stałyśmy się dla siebie najbliższymi współpracowniczkami.

Jakie były Wasze pierwsze wspólne projekty, pierwsze sukcesy?

Od 2011 roku rozpoczął się niezwykle dynamiczny rozwój grupy Scanmed, wtedy też wprowadziliśmy spółkę na New Connect, gdzie pozyskaliśmy pierwsze znaczące środki na rozwój sieci naszych przychodni poza Krakowem. Zrealizowaliśmy ten plan i wkrótce Scanmed, z lokalnej firmy, stał się siecią ogólnopolską. W tym czasie wartość Scanmed na giełdzie wzrosła pięciokrotnie, a grupa przykuwała uwagę coraz szerszego grona inwestorów. Dzięki temu w 2014 roku z sukcesem została sprzedana do jednej z największych grup medycznych na świecie. Od tamtej pory nasze zadania dla nowego właściciela poległy na dynamicznej konsolidacji rynku opieki medycznej w Polsce. W ciągu zaledwie 3 lat dokonałyśmy ponad 10 fuzji i przejęć, głównie w sektorze opieki szpitalnej. W 2016 roku, gdy kończyłyśmy naszą współpracę z grupą Scanmed, tworzyła sieć 43 placówek, w tym 16 szpitalnych, w 26 miastach, gdzie zatrudnionych było 3,5 tys. pracowników. To było jak maraton, który musiałyśmy przebiec w tempie sprintu. Udało się, bo przez cały czas miałyśmy siebie i dawałyśmy sobie wzajemnie wsparcie, jednak był to bardzo wyczerpujący projekt. Bo warto mieć świadomość, że spędzamy w pracy większość naszego czasu w ciągu dnia, zatem dobrze jest robić to, co nam sprawia przyjemność, daje satysfakcję i przynosi spełnienie, a jednocześnie pozwala zachowywać balans z życiem osobistym. Dlatego na pewnym etapie postanowiłyśmy o zmianie w naszym życiu.  

Jak to się stało, że zainwestowałyście w szpital? 

To był proces, myśl o tym, żeby doświadczenie zarządcze i doświadczenie transakcyjne wykorzystać we własnej inwestycji. Oczywiście ta myśl dojrzewała u nas powoli, a katalizatorem dla tej inwestycji stała się Józefa, która któregoś dnia zadzwoniła do mnie i mówi: „Asiu, przyjedź do Krakowa. Znalazłam piękny szpital, w którym się zakochasz”. I tak też się stało. To oczywiście romantyczna część tej historii i duże uproszczenie. W rzeczywistości był to złożony proces inwestycyjny, w który była zaangażowana cała nasza czwórka oraz inwestorzy. Miałyśmy wszelkie atrybuty by taką inwestycję zrealizować i aby mogła ona osiągnąć sukces: kompetencje, wieloletnie doświadczenie, dostęp do kapitału wynikający z zaufania inwestorów oraz zespół, czyli siebie, a to bardzo wiele znaczy. Łączy nas umiejętność pracy na rzecz wspólnej wizji. Naszym paliwem są nasze pasje, a to sprawia, że osiągamy niezwykłe rezultaty.

Jaką miałyście wizję tego szpitala?

Zależało nam aby stworzyć miejsce przyjazne pacjentom, empatyczne, a zarazem niezwykle nowoczesne. Miejsce, w którym kluczowe jest dawanie najwyższej jakości usług naszym pacjentkom i pacjentom. I to osiągnęłyśmy. Dotychczas z pomocy naszego szpitala skorzystało ponad 50 tys. pacjentów, w tym ok. 2 300 chorych onkologicznie, a 98% zabiegów wykonano z wykorzystaniem małoinwazyjnych technik zabiegowych, w tym z wykorzystaniem robotów chirurgicznych.

Czy od samego początku miałyście w planach, że w szpitalu będzie królować robotyka medyczna?

Wdrożenie robotyki medycznej do codziennego wykorzystania w urologii, ale przede wszystkim w ginekologii było naszym największym marzeniem. Była to droga niezwykle trudna – z uwagi na skalę wyzwania finansowego i organizacyjnego, ale także ze względu na stereotypy i dominujący paradygmat. Oczywiście zawsze wydaje się, że coś jest niemożliwe, dopóki się tego nie zrobi.

Dziś NEO Hospital jest jednym z liderów  chirurgii robotycznej w Polsce. Dotychczas w naszym szpitalu zoperowano 765 pacjentów, w tym 616 mężczyzn i 149 kobiet. W ciągu całego 2022 roku wykonaliśmy 365 zabiegów, z czego 63 to zabiegi w dziedzinie ginekologii.

Czy fakt, że tworzycie bardzo kobiecy zespół był motywatorem do tego, aby chirurgią robotyczną objąć również ginekologię?

Zdecydowanie tak. Dzięki naszym wysiłkom zabiegi robotyczne stały się dostępne dla kobiet, co od samego początku było nie tylko naszym marzeniem, ale i celem. Pozyskałyśmy dotację z Unii Europejskiej, dzięki której pacjentki z całej Polski, chore na raka trzonu macicy i raka szyjki macicy, mogły skorzystać z zabiegów robotycznych. Do programu zgłosiło się ponad 270 kobiet, z tego 113 skorzystało z zabiegu i wzięło udział w badaniu. Na podstawie analizy danych projektu, uzyskanych w trakcie kwalifikacji do zabiegu, podczas operacji oraz w trakcie obserwacji pooperacyjnej, ocena częstości występowania i rodzaju powikłań śród- i pooperacyjnych, liczby konwersji do laparotomii, ilości krwawienia śródoperacyjnego, jakości życia, skali bólu, czasu hospitalizacji po zabiegu wykazała, że metody operacyjne stosowane w szpitalu są bezpieczne i mają szczególną wartość u chorych z chorobami współistniejącymi, zwłaszcza z otyłością i z cukrzycą oraz u pacjentek po licznych wcześniejszych interwencjach chirurgicznych w jamie brzusznej, dla których wykorzystanie robota jest szansą na wykonanie zabiegu metodą małoinwazyjną. 

A jak wygląda dzisiaj chirurgia ginekologiczna w Polsce? 

W naszym kraju ponad 90% zabiegów histerektomii, czyli zabiegów usunięcia macicy, odbywa się na drodze chirurgii otwartej, która wiąże się z masywnym cięciem powłok brzusznych. Podczas gdy w krajach zachodnich odsetek histerektomii metodą otwartą wynosi tylko 10%, ponieważ większość tych zabiegów przeprowadzanych jest z wykorzystaniem technik małoinwazyjnych takich, jak laparoskopia, czy przy użyciu robota chirurgicznego.

Dlatego, jako zespół NEO Hospital, wykonałyśmy niezwykle dużą pracę edukacyjną w zakresie przybliżania wiedzy o robotyce w chirurgii, gdyż dostęp do zabiegów z wykorzystaniem robotów dla kobiet jest ograniczony, pomimo zwiększającej się dostępności do tego typu urządzeń w Polsce. W krajach, które wdrożyły robotykę w ginekologii onkologicznej, wskaźnik zabiegów małoinwazyjnych wzrósł znacząco, np. w USA wzrost z ok. 10% do ok. 57%, w Dani z 3% do ok. 95%, co przyniosło korzyści związane ze skróceniem pobytu w szpitalu i zmniejszeniem częstości ciężkich powikłań. Ufamy, że upowszechnianie się robotyki przyniesie takie efekty również w naszym kraju.

Kiedy histerektomia jest konieczna?

W Niemczech w 2014 roku w  Instytucie Roberta Kocha przeprowadzono pierwsze w historii badania dotyczące histerektomii – chirurgicznego usunięcia macicy.  Okazało się, że w samym 2012 roku w Niemczech wykonano 133  histerektomie, przy czym blisko połowę u kobiet między 40. a 49. rokiem życia. Oznacza to, że taki zabieg przeszła co szósta Niemka w wieku od 18 do 79 lat, a w większości przypadków nie były to wcale zabiegi ratujące ich życie i zdrowie.

Ekspertów mocno zastanowił fakt, że macica znacznie częściej usuwana jest kobietom słabiej wykształconym (co trzecia pacjentka była z wykształceniem podstawowym i tylko co dziewiąta z wykształceniem wyższym), wielodzietnym, mniej zamożnym i otyłym. Kobiety te mogły nie mieć wystarczającej wiedzy na temat zabiegu i jego skutków.

Ponadto, okazało się, że ginekolodzy będący mężczyznami dwukrotnie częściej kierowali pacjentki na zabiegi histerektomii niż ginekolożki. Decyzję podejmował lekarz, kierując się katalogiem wskazań.

I właśnie owe wskazania były przyczyną ożywionej dyskusji nie tylko w  Niemczech, ale i w USA, gdzie rocznie wykonuje się 550 tys. histerektomii, a bez macicy funkcjonuje co piąta dorosła Amerykanka, co trzecia po 60. r.ż. Badania wykazały, że tylko  6-10%  histerektomii przeprowadza się z przyczyn onkologicznych takich, jak rak jajnika, szyjki lub trzonu macicy, a pozostały odsetek zabiegów wykonuje się z przyczyn nieonkologicznych. Niemal co trzeci zabieg histerektomii przeprowadzany jest ze wskazań wynikających z zaburzeń statyki w obrębie miednicy mniejszej. Tymczasem przyczyną tej dolegliwości jest uszkodzenie więzadeł utrzymujących macicę w miednicy, a nie sama macica. Mało, która kobieta wie, że usunięcie macicy jeszcze bardziej pogłębia problem, ponieważ to właśnie ona podtrzymuje dno macicy, a jej usunięcie może grozić innymi, dodatkowymi konsekwencjami takimi, jak np. nietrzymanie moczu. Z tego też powodu realną alternatywą do histerektomii jest małoinwazyjny zabieg laparoskopowej rekonstrukcji uszkodzonych więzadeł.

Mięśniaki i związane z nimi zaburzenia krwawień miesiączkowych to kolejne częste wskazanie do zabiegu histerektomii. Tymczasem współczesna medycyna  pozwala z powodzeniem eliminować to schorzenie na drodze zabiegów oszczędzających, małoinwazyjnych tj. laparoskopowych lub z wykorzystaniem robota chirurgicznego.

O czym zatem powinna wiedzieć pacjentka?

Rzetelna, kompletna oraz przystępna i zrozumiała dla pacjentki informacja o stanie zdrowia, rozpoznaniu, metodach diagnostycznych i drodze leczenia, jest kluczowa by kobiety mogły podejmować świadome, odpowiedzialne i suwerenne decyzje, dotyczące własnego zdrowia. Wskazaniem do wykonania zabiegu histerektomii jest rak trzonu macicy, szyjki macicy oraz rak jajnika i rak jajowodu we wczesnym stadium zaawansowania, tj. bez przerzutów odległych.

Każda kobieta, której lekarz zalecił lub zasugerował histerektomię, powinna przed podjęciem decyzji o usunięciu macicy, zadać lekarzowi kilka kluczowych pytań. Dodatkowo, w przypadku wskazań do histerektomii warto zasięgnąć drugiej opinii lekarskiej.

Pytania, jakie powinny paść podczas konsultacji z lekarzem, to czy istnieją inne sposoby leczenia mojego schorzenia niż usunięcie macicy? czy jest możliwość zastosowania zabiegu oszczędzającego? Bowiem w wielu przypadkach schorzeń nieonkologicznych, jak np. mięśniaki, torbiele, endometrioza, nietrzymanie moczu, histerektomia nie jest konieczna, a macicę można oszczędzić.

Ponadto, warto zadać też pytania o to jakie są rodzaje i która metoda mnie dotyczy? Jakie są techniki chirurgiczne przeprowadzenia histerektomii? Czy w moim przypadku można zastosować metody małoinwazyjne? Jakie są możliwe powikłania i  skutki przeprowadzenia histerektomii? Czy  histerektomia wpłynie na moje życie seksualne? I jakie jest doświadczenie lekarza, który będzie wykonywał zabieg, ile takich zabiegów wykonał oraz kiedy był ostatni?

A co z lekarzami? Czy dysponujemy dzisiaj takimi zasobami kadry medycznej, pracującymi na systemach robotycznych?

Właśnie pod tym kątem podjęłyśmy wysiłki na rzecz tworzenia programu kształcenia kadr. Zainicjowałyśmy projekt edukacyjny dedykowany kobietom w chirurgii, gdyż za konsolą robota i chirurg i chirurżka mają takie same szanse na doskonałość. Z naszego programu skorzystało już 15 pań – 8 lekarek i 6 pielęgniarek.

Ponadto na terenie naszego szpitala działa Living Lab, gdzie twórcy nowych technologii wraz z użytkownikami mogą zweryfikować swoje rozwiązania. W ten sposób już kilka firm technologicznych z Polski otworzyło sobie drzwi do sukcesu, również w wymiarze międzynarodowym.

Skąd u Was ta fascynacja robotyką chirurgiczną i nowymi technologiami medycznymi?

Rzeczywiście, w NEO Hospital 98% zabiegów wykonujemy z wykorzystaniem technik małoinwazyjnych, w tym z wykorzystaniem robota chirurgicznego. Stosujemy również rozszerzoną rzeczywistość w planowaniu oraz w trakcie zabiegów onkologicznych. A wszystko po to, bo chociażby wdrożenie rozszerzonej rzeczywistości pozwoliło nam skrócić czas trwania zabiegu o ok. 30%. Innym przykładem może być wykorzystanie ablacji laserowej pod kontrolą ultradźwięków w leczeniu łagodnych guzków tarczycy, co pozwoliło nam na przejście od chirurgii w warunkach bloku operacyjnego do metody minimalnie inwazyjnej, wykonywanej w trybie ambulatoryjnym. Cele, które osiągnęliśmy dzięki wykorzystaniu technologii przy leczeniu łagodnych guzków tarczycy, to redukcja powikłań chirurgicznych oraz brak konieczności dożywotniej substytucji farmakologicznej. W naszym szpitalu około 150 pacjentów rocznie nie musi poddawać się operacji, a jedynie krótkiemu zabiegowi, którego czas trwania to maksymalnie 20 minut. Dla pacjenta oznacza to mniejsze obciążenie zdrowotne, krótszy pobyt w szpitalu – łącznie około 4 godziny, oraz szybszą rekonwalescencję. Nie wspominając już o tym, że taki zabieg to również mniejsze zużycie zasobów, leków i materiałów.

Co więcej, roboty są w pewnym sensie symbolem wolności i równości. Wolności bo uwalniają człowieka „od fizycznych ciężarów” – pozwalają lekarzom i lekarkom na pracę w komfortowej, ergonomicznej pozycji, dają czas i przestrzeń na rozwój w bezpiecznym środowisku – symulacja jako podstawa kształcenia. A równości, bo przezwyciężają ograniczenia sensoryczne i motoryczne, zarówno na poziomie lekarzy i lekarek, będąc narzędziem pracy, jak i dla pacjentów, jak np. roboty rehabilitacyjne. Pomimo krótkiej historii w chirurgii, technologia robotów chirurgicznych dowiodła już swoich licznych korzyści, w tym w zakresie wizualizacji, zręczności i precyzji podczas zabiegów minimalnie inwazyjnych. Tym samym ewolucja chirurgii robotycznej rozpoczyna się na dobre na naszych oczach.

Jako zespół menadżerek promujecie kobiety, choć w Szpitalu na Klinach wyróżniają się również mężczyźni lekarze?

Promujemy równość oraz kulturę organizacyjna, która sprzyja samorealizacji i rozwojowi osób zatrudnionych w sektorze opieki medycznej.  

Równość szans, a tym samym równe traktowanie – leży w interesie zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nierówności  są nie tylko niesprawiedliwe, ale i szkodliwe – nie tylko dla pojedynczej organizacji, ale całego społeczeństwa, gdyż tworzą bariery hamujące rozwój.

My tworzymy szpital, który już ze swej istoty jest przedsiębiorstwem zaangażowanym społecznie. Uważamy, że doskonałość w biznesie polega na takim kierowaniu interesami przedsiębiorstw, by nie tylko uzyskać atrakcyjny wynik ekonomiczny, lecz by dokonać tego w sposób etyczny, zgodny z dobrą praktyką. Biznes bowiem to nie tylko dziedzina służąca pomnażaniu zysku, biznes jest także dziedziną samorealizacji człowieka w relacji z drugim człowiekiem. We wszystkich firmach, które budowałyśmy i rozwijałyśmy, etyka i dobre praktyki zajmowały kluczowe miejsce. Szpital, którym dziś zarządzamy, również realizuje strategię zrównoważonego rozwoju, która uwzględnia etyczny wymiar zasad zarządzania organizacją, która bierze na siebie odpowiedzialność wobec tych, na których wpływa nasza działalność oraz tych, którzy wpływają na nią – wobec naszych pacjentów i pacjentek, pracowników, inwestorów, dostawców, otoczenia społecznego, a także środowiska naturalnego.

Czy świat medycyny, dotychczas zdominowany przez mężczyzn, zmienia się?

W naszym rozumieniu świat nie dzieli się na miejsca typowo kobiece i męskie, dlatego kobieta może być chirurgiem, a mężczyzna pielęgniarzem, czy instrumentariusz, jeśli tego pragnie i w tym się spełnia. Jesteśmy głęboko przekonane o tym, że każda osoba może osiągnąć to, o czym marzy i czego pragnie. To oczywiście wymaga pracy, determinacji, ale również pasji. To co dzisiaj jest największa barierą, to stereotypy, wpojone przekonania i wyobrażenia nadwątlające wiarę w siebie, hamujące i szkodliwe, np. to nie dla mnie, czy nie jestem wystraczająco dobra, wystarczająco silna, biznes nie jest dla kobiet, technologia nie jest dla kobiet, chirurgia  nie jest dla kobiet. Uważam, że wszędzie tam gdzie w grę wchodzą stereotypy, hamowany jest potencjał społeczny, a dalej potencjał gospodarczy! Dlatego tak ważna jest równość, bo najzwyczajniej w świecie się opłaca!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Pracujesz tu dla pieniędzy? Szukaj innej roboty!”. Jak firmy oszczędzają na pracownikach
Następny artykułKonkursu na prezesa Portu Lotniczego Bydgoszcz, jak nie było, tak nie ma. Edward Hartwich zarabia duże pieniądze